subiektywnie o e-biznesie

Czy każdy link to link? Czy warto iść na ilość linków?

Czy każdy link to link? Czy warto iść na ilość linków?

Jest to kolejny temat, który jest zawsze żywy. Wciąż zadajemy sobie pytanie: czy ilość linków to najważniejszy parametr? Czy warto zdobywać linki z każdego możliwego miejsca? Dziś postaram się choć częściowo odpowiedzieć na to pytanie.

Link linkowi nierówny

Zacznijmy od podstawowego stwierdzenia: każdy link jest inny, niesie inną wartość lub nawet jej brak (albo nawet szkodzi!). Na wartość odnośnika dla pozycjonowania Twojego serwisu wpływa doprawdy mnóstwo czynników. Oto niektóre z nich:

  • PageRank konkretnej podstrony serwisu, z którego masz link do siebie,
  • ilość linków wychodzących z danej podstrony,
  • stopień zbieżności tematycznej serwisu, z którego masz odnośnik,
  • otoczenie tekstowe linka,
  • anchor tekst,
  • wiek i reputacja domeny, z której masz link,
  • usytuowanie linka na stronie (górna część, stopka, sidebar itp.),
  • czy jest to link jednokrotny, czy typu site-wide (czyli znajdujący się na każdej podstronie serwisu).

To były jedne z najważniejszych czynników.

Zatem sprawa jest oczywista: każdy link jest inny i przynosi inną moc i korzyść Twojemu serwisowi. Przejdźmy do kolejnego pytania:

Czy linki mogą szkodzić?

Zamknięte drzwi na seo-linkiKiedyś w tym temacie było inaczej. Bardziej liczyła się ilość linków, niż ich jakość. Zatem masowe zdobywanie linków automatami (typu Adder) dawało świetne rezultaty. Wystarczyło skonfigurować projekt, odpalić go i czekać na wzrost pozycji w Google. Z czasem Google coraz baczniej zaczęło przyglądać się linkom. W końcu doszło do sytuacji, że niektóre linki mogą nie tyle nie pomagać, co nawet szkodzić pozycjonowanej witrynie.

Dlaczego i kiedy linki szkodzą? Jest to skomplikowane pytanie i nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Wiąże się to z dwoma czynnikami:

  • algorytm Google cały czas się zmienia, ewoluuje, więc różne detale stają się nieaktualne, a inne stają się istotne,
  • co pozycjoner, to inna opinia w tej kwestii – każdy ma inny bagaż doświadczeń i wiedzy.

Są jednak pewne elementy, które niemal zgodnie możemy uznać za szkodliwe, lub chociaż niemile widziane i potencjalnie mogące zaszkodzić pozycjonowanemu serwisowi. Są to między innymi:

  • farmy linków, których jedynym celem jest bycie zaindeksowanym przez Google, by morze linków wychodzących zostało uwzględnione przez algorytm,
  • strony będące kopiami 1:1 innych serwisów (choć tu są zdania podzielone),
  • mało wartościowe precle ze zmiksowaną treścią, najczęściej z błędami stylistycznymi czy gramatycznymi (tu także zdania są podzielone),
  • młode, niepodlinkowane katalogi stron internetowych, które zawierają najczęściej skopiowane tysięczny raz opisy stron,
  • linki z komentarzy na blogach, których tematyka jest zupełnie inna od tematyki strony linkowanej (temat dyskusyjny bardzo), szczególnie w przypadku, gdy linków wychodzących z komentarzy pod danym wpisem jest bardzo dużo i prowadzą do serwisów z różnych nisz, branż,
  • linki z miejsc (np. z forów lub komentarzy na blogach), gdzie wokół naszego linka znajdują się inne odnośniki (najczęściej w dużej ilości), kierujące do serwisów z innej tematyki, niż nasza (i tematyki serwisu, na którym się znajdują), a do tego są to serwisy małowartościowe (lub wręcz spamerskie).
  • ze stron zafiltrowanych lub zbanowanych (temat dyskusyjny).

Jak widzisz, nie dość, że owych sytuacji, gdy link może działać wręcz negatywnie, jest wiele, to dochodzi do tego to, że nie ma zgodności wśród świata pozycjonerów. Bez wątpienia niejeden pozycjoner zakwestionowałby moje powyższe argumenty, a być może dorzuciłby swoje trzy grosze.

Co zatem zrobić? Jak linkować?

Nie odpowiem Ci na tak postawione pytanie tutaj, ponieważ wymaga ono bardzo długiego i wielotorowego wywodu. Piszę ten artykuł z jednego powodu: by uświadomić Ci, że skończyły się czasy, gdy każdy link był dobry, gdy warto było iść na ilość. Zapomnij o tych czasach. Jasne, że na konkurencyjną frazę musisz zdobyć setki (raczej tysiące) odnośników, by dostać się do topów (do czołówki wyników wyszukiwania) Google. Nie idź jednak ścieżką ilościową, lecz zdobywaj linki selektywnie (oczywiście bez obsesji na tym punkcie).

Wiele osób powie, że w sporej części mojej argumentacji się mylę. Że niektóre z wymienionych przeze mnie rodzajów linków dalej pomagają w budowaniu pozycji w G. Pamiętaj jednaj, że sam rok 2012 przyniósł (jeszcze się nie skończył…) bardzo śmiałe ruchy ze strony Google i jestem przekonany, że zmiany te będą postępowały w kierunku coraz ostrzejszej oceny linków. Wielkie G nazywa to próbą manipulowania PageRankiem (czyli zdobywaniem nienaturalnych linków). Czyż dodanie strony do lichego katalogu, albo do precla o zerowej wartości dla użytkownika, nie jest właśnie taką manipulacją z naszej strony? Oczywiście, że jest. Zatem tylko kwestią czasu jest to, kiedy „polecą” śmieciowe precle (tzn. cały czas wiele farm preclowych jest banowanych, ale duża ich część dalej się trzyma na ten moment).

Linkuj więc ostrożnie swoje główne serwisy, a jedynie serwisy Twojego zaplecza pozycjonerskiego linkuj śmielej z użyciem automatów do pozycjonowania.

Paweł i ilość linków pozycjonerskich

2 komentarze

  1. No wlasnie, znalezc zloty srodek, to jest sztuka. Gdzie linkowac, gdzie nie, odwieczne pytanie :D. Masakra jakas.

    Odpisz
  2. To co napisałeś daje do myślenia.
    Niedawno czytałem na temat dodawania artykułów do precli. Miałem zamiar coś tam wrzucić ale zastanawiam się czy w takiej sytuacji nie zaszkodzę sobie zamiast pomóc.
    Zawsze starałem się komentować blogi z mojej niszy.
    Od niedawna patrzę na PR strony na której zostawiam komentarz, wcześniej tego nie robiłem. Wierzę, że PR mojej strony niebawem podskoczy i zdecydowanie zwiększy się liczba wejść.
    Pozdrawiam,
    Jacek Pastuszko

    Odpisz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Uwaga: zasady rozsądnego komentowania.
1. Daruj sobie komentarze typu "Dobry wpis", "Gratulacje! link.pl" itp.
2. Komentuj tak, jakbyś chciał, aby u Ciebie komentowano.
3. Podawaj w formularzu Twój prawdziwy adres e-mail (jest bezpieczny!)
4. Link do Twojej strony WWW (w podpisie) pokaże się dopiero wtedy, gdy napiszesz 5-ty komentarz na ebiznesy.pl. Pamiętaj jednak, aby zawsze podawać ten sam adres mailowy (komentarze zliczane są właśnie po mailu).