Ta sprawa jest coraz bardziej na czasie. Google coraz bardziej „czepia się” linkowania. Mówię oczywiście o linkowaniu z zewnątrz (czyli backlinkach do pozycjonowanej strony), bo linkowanie wewnętrzne (czyli w obrębie tego samego serwisu) ma się bardzo dobrze. Dziś słów kilka o linkach typu site-wide. Zapraszam Cię do lektury.
Co to są linki site-wide?
Najpierw dwie sprawy: czym są takie linki i jak faktycznie należy je nazywać.
Po pierwsze: nazewnictwo. Często spotykam się z błędnym pisaniem nazwy tych linków, mianowicie „side-wide”. Skąd się bierze ten błąd? Ano z tego, że po angielsku „side” oznacza „strona”. Tyle, że nie chodzi tu o stronę internetową, ale o stronę w sensie: „To jest po lewej stronie.” Natomiast „site” oznacza stronę internetową (choć ma też inne znaczenia). Jak widzisz, w języku polskim „side” i „site” to po prostu strona (stąd wiele osób myli te dwa angielskie słowa), natomiast w języku angielskim są to słowa o różnym znaczeniu. Więc poprawnie będzie „site-wide”.
Po drugie: co to za odnośniki? Skoro „site” to strona internetowa, a „wide” oznacza „szeroki / rozległy”, to należy to tłumaczyć, jako linki „po całej rozciągłości strony internetowej”. Chodzi zatem o odnośniki, które znajdują się na każdej (lub większości) podstronie serwisu internetowego. Dobrym przykładem są linki zamieszczanie w stopkach serwisów przez webmasterów, którzy je projektowali.
Jak Google patrzy na linki site-wide?
Matt Cutts (pracownik Google) nagrał video, w którym mówi o tym, jak Wielkie G patrzy na linki typu site-wide. Zobacz.
Matt powiedział kilka istotnych rzeczy. Oto one:
- Gdy masz więcej niż jeden link z jakiejś witryny (w sensie z wielu podstron tego serwisu), to Google patrzy na to tak, że liczy niejako w pełni siłę pierwszego odnośnika, drugiego już nieco mniej, trzeciego jeszcze mniej itd. Matt nie sprecyzował oczywiście, po ilu linkach wzrost mocy zatrzymuje się, bo było by to odpowiedzią na pytanie, ile linków (pod kątem pozycjonerskim) warto zdobyć na danej domenie, a potem dać sobie spokój, bo kolejne linki już nic nie dają. Matt obrazowo pokazał to jako krzywą (wykres), co zgadza się z moimi przeczuciami i obserwacjami. Poniżej wrócę do tego tematu.
- Powiedział także, że algorytm wyszukiwarki całkiem nieźle obecnie radzi sobie z „kompresją linków”. Czyli ze zliczaniem np. tylko 1 linku, podczas gdy zamieściłeś na jakimś serwisie 50 linków do swojej strony. Jak widzisz, pojawiła się tu pewna sprzeczność. Kilka zdań wcześniej, Matt mówił o pewnej krzywej wpływu linków. A teraz wspomniał o tym, że Google może wziąć pod uwagę w takiej sytuacji tylko 1 link. Zatem biorą pod uwagę 1 link, czy kilka linków? A może więcej? Niżej postaram się odpowiedzieć na te pytania.
- Mówił także o nietematycznych linkach wychodzących, o linkach do stron w innym języku (niż strona, na której jest odnośnik) i o linkowaniu do lub ze stron niskiej jakości. Bez wątpienia, na takie sytuacje musisz szczególnie uważać: możesz sobie bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Matt, wspomniał, że na miejscu pracownika z Google Search Quality Team, gdyby zajrzał na taki serwis i zobaczył takie linki site-wide, to możliwe, że uznał by je za spamerskie.
- Co ważne i w sumie oczywiste, Matt powiedział, że odnośniki site-wide są naturalne (w sensie występowania na wielu stronach w Sieci) i generalnie nie ma w nich nic złego. Powtórzył jednak, że jeśli jest rozbieżność tematyczna strony z linkiem i strony linkowanej, lub serwis jest marnej jakości, to może być problem dla właściciela. I – jak to określi – może się to skończyć „ręcznym dochodzeniem”, które… może mieć przykre konsekwencje.
Tyle Matt Cutts. A teraz słów kilka Krzywego w tym temacie.
Co z tymi linkami???
Być może masz teraz lekki mętlik w głowie. Pracownik Google podaje nieco sprzeczne informacje odnośnie linków site-wide. A do tego być może słyszałeś o karach za linki tego typu, jakie mają miejsce od wielu miesięcy. Co zatem robić? Jak postępować? Zdobywać takie linki, czy dać sobie z nimi zupełnie spokój, bo mogą być groźne? Oto moje rady:
#1 Dofollow i nofollow
Najpierw jedna uwaga: pamiętaj, że mówimy o linkach dofollow, czyli przekazujących PageRank i siłę pozycjonerską (tzw. soczek, czyli link juice). Jeśli odnośnik ma atrybut nofollow, wtedy problem ewentualnej szkodliwości linków typu site-wide nie istnieje.
#2 Były od zawsze
Odnośniki typu site-wide były, są i będą w Sieci. Zatem nie ma co się ich bać i odrzucać. Trzeba natomiast podejść do nich odpowiedzialnie i z głową.
#3 Gdy link jest nietematyczny, to…
Jeśli linkujesz w ten sposób (czyli na wszystkich lub na większości podstron serwisu znajduje się odnośnik) do strony o innej tematyce, daj linkowi atrybut nofollow (bo inaczej narażasz się na gniew Pingwina…). Przykład: serwis o gotowaniu i link w stopce do sklepu komputerowego, firmy webmasterskiej lub pozycjonerskiej. Pamiętaj, że linki nofollow także mają znaczenie w pozycjonowaniu (choć nie przenoszą bezpośrednio siły / mocy pozycjonowanej stronie), więc się ich nie bój i nie unikaj ich.
#4 Liczy się ilość domen
W pozycjonowaniu liczy się ilość domen, z których masz linki (oczywiście celowo spłycam to zagadnienie tutaj). Zatem o wiele lepiej mieć 100 linków ze 100 różnych domen, niż 100 linków z 10 różnych domen, czyli po 10 (średnio) odnośników z każdej domeny. Skupiaj się zatem na „rozproszeniu domenowym”.
#5 Urozmaicaj
Matt Cutts powiedział najpierw (w powyższym nagraniu), że każdy kolejny link z tej samej domeny do Twojego serwisu jest liczony z mniejszym współczynnikiem mocy, aż po kilku linkach ta moc staje w miejscu, tzn. każdy kolejny link nic nie zmienia. Zilustrowałem to na wykresie poniżej.

Oczywiście wykres ma charakter poglądowy – nie traktuj tych liczb jako wyrocznię. Oto opis wykresu:
- 100% to sumaryczna siła (moc) pozycjonerska, jaką możemy otrzymać z jednego serwisu na jeden serwis.
- Pierwszy link daje 40% (powtórzę: nie są to twarde liczby, a jedynie ilustracja zagadnienia). Zatem zostawienie jednego linka załatwiałoby 40% tematu.
- Drugi link daje kolejne 25%, czyli łącznie mamy 65% – zatem 2/3 całej mocy, jaką możemy „wycisnąć” z tego sposobu linkowania.
- Trzeci link dorzuca kolejne 15% – jak widzisz, każdy kolejny link daje coraz mniej (podobnie pokazywał to Matt Cutts).
- Następny link to już tylko 10% do sumy.
- Kolejne 3 linki dają ostatnie 10%.
- 7 linków w sumie dało 100% mocy. Każdy kolejny link nic już nie daje.
W innym miejscu swojej wypowiedzi Matt stwierdził, że ich algorytm może czasami brać pod uwagę tylko 1 link, choćby ich było nawet 1000. Kiedy tak się może stać? Wtedy, gdy wszystkie linki będą identyczne. Czyli np. będzie to link w stopce lub w sidebarze serwisu – zawsze taki sam anchor tekst, zawsze niemal identyczne (lub identyczne) otoczenie linku. Wtedy taki link może być potraktowany przez Google faktycznie jako typowy link site-wide: czyli powtarzający się odnośnik, zawsze w identycznej formie. Moim zdaniem, w takim przypadku uzasadnione jest branie tego odnośnika tylko raz pod uwagę. Oczywiście Google pokaże Ci, że masz z tego serwisu 1000 linków, ale moc będzie brana tylko z jednego odnośnika.
No dobrze, skąd zatem powyższy wykres? Otóż wyżej wspomniałem o rozsądnym i umiejętnym zdobywaniu linków z jednego serwisu. Co to znaczy w praktyce? Mianowicie:
- Zmieniaj anchory linków. Zmiany mogą być niewielkie. Możesz np. zmieniać „otoczenie” frazy docelowej. Czyli np. fraza „właściwa” to „tanie pozycjonowanie”, a Ty będziesz dawać anchory typu: „tanie pozycjonowanie stron”, „zapraszam na tanie pozycjonowanie”, „sztuka taniego pozycjonowania” itd.
- Zmieniaj docelowe URLe, czyli linkuj do różnych podstron serwisu – nie tylko do strony głównej lub innej podstrony, ale zawsze tej samej. Skup się na frazach z długiego ogona wyszukiwania.
- Zmieniaj położenie linków, jeśli to możliwe.
- Zmieniaj otoczenie linków, jeśli to możliwe.
- Cześć linków osadź na grafice.
- Część linków daj z atrybutem nofollow.
- na części podstron nie daj w ogóle linka do pozycjonowanej strony, czyli zrób „niepełny site wide„.
Jeśli posłuchasz powyższych porad, to:
- Zminimalizujesz lub wręcz wykluczysz możliwość otrzymania filtra od Google za linki site-wide.
- Wzmocnisz pozycjonowany serwis pod długi ogon.
- Więcej mocy „wyciągniesz” z tego serwisu, z którego masz linki do siebie. Będziesz bliżej tego wykresu powyżej, niż ograniczenia mocy do 1 linka.
Podsumowanie
Jak widzisz, potrzebny tutaj będzie z Twojej strony spryt i rozwaga. Nie działaj schematycznie, bo możesz dostać karę od Google (zazwyczaj filtr na frazę linkowaną przez site-wide). Niech linki tego typu stanowią tylko część odnośników, jakie prowadzą do Twojego serwisu. Pamiętaj także, by nie zaczynać pozycjonowania od zdobywania linków typu site-wide. Uważaj także na fora internetowe, na których pod każdym wpisem masz te same linki i anchory (tematem forów i linków z nich pochodzących zajmę się w innym wpisie).
Wiem, że nie rozbiliśmy tematu linków site-wide od A do Z. Jest tutaj jeszcze wiele zmiennych i niewiadomych. Niektórzy na dzień dzisiejszy boją się takich linków i twierdzą, że one szkodzą. Inni się nimi nadal zachwycają. Prawda o odnośnikach tego typu jest taka, że ich pozytywny bądź negatywny wpływ zależy od bardzo wielu zmiennych. To dlatego znajdziesz w Internecie informacje o karach za takie linki, jak i o pozytywnych efektach pozycjonowania z użyciem takich odnośników.
Mam nadzieję, że niniejszy artykuł rozjaśnił Ci znacząco to zagadnienie i będziesz podejmować lepsze decyzje odnośnie linkowania.
Jeśli masz jakieś spostrzeżenia, uwagi lub doświadczenia w linkowaniu site-wide, podziel się nimi, proszę, w komentarzu poniżej.





Dodaj komentarz