Mamy kwiecień 2014 roku. Pozycjonowanie w Google jest coraz trudniejsze. Składa się na to szereg czynników, w tym między innymi:
- Stale rosnąca konkurencja. Nigdy już nie będzie łatwiej – czeka nas ciągły wzrost konkurencji. Top10 w wyszukiwarce to zawsze 10 miejsc, a chętnych do ich obsadzenia stale przybywa.
- Zmiany w algorytmie wyszukiwarki Google. Nie wszystkie zmiany nam się podobają, nie wszystkie są udane, nie zawsze wiadomo, co robić. Ale z tym nie wygramy: trzeba się edukować, próbować, testować, wyciągać wnioski, dostosowywać się.
- Obsesja G na punkcie anchor tekstów. To prawdziwa plaga obecnie. Boimy się „linkować anchorami”, czyli słowami kluczowymi typu „blog o e-biznesie”, „e-biznes”, „pozycjonowanie w Google” itp., bo Wielkie G lubi dawać kary „za anchory”.
- Musimy uważać na słabe linki. To dlatego masowe zdobywanie linków ze słabych katalogów – prowadzone bez odpowiedniego, wcześniej zbudowanego profilu BL (BL=backlink, czyli link prowadzący do pozycjonowanej strony z innej domeny) – może skończyć się filtrem, czyli pogorszeniem widoczności naszego serwisu w wynikach wyszukiwania.
To oczywiście tylko kilka obszarów, które dają nam obecnie w przysłowiową kość i na które musimy uważać.
No dobrze, ale przecież musimy zdobywać linki, jeśli chcemy być wysoko, prawda? Poza nielicznymi wyjątkami, gdzie garść mocnych linków wystarcza do osiągnięcia zadowalających wyników, jest to prawdą: bez linków nie ma co marzyć o tysiącach unikalnych odwiedzających dziennie. Powstaje pytanie: jak żyć? jak linkować? czy jest jakieś rozwiązanie? Otóż jest wiele sposobów na ciężkie czasy pozycjonerskie, a jednym z nich są tzw. profile (do których za chwilę przejdę).
Jak generalnie wygląda linkowanie?
Google by chciało, żebyśmy nie pozycjonowali naszych serwisów, żeby linki do naszych stron pojawiały się spontanicznie w sieci. Rzeczywistość jednak zmusza nas do samodzielnego zdobywania linków. Nie mam nic przeciwko strategiom, które mogą przynosić w pełni naturalne linki (np. strategia ekspercka, czy ogólnie mówiąc: link baiting), jednak najczęściej ani nie mamy na to czasu, ani nie mamy zasobów, a niejednokrotnie działamy w takiej niszy, że jest to po prostu bardzo trudne w realizacji. Zatem zdobywamy linki sami, skoro inni nie garną się zbytnio do linkowania naszego serwisu.
Linki zdobywamy na różne sposoby: dodajemy stronę do mocnych katalogów, piszemy artykuły gościnne, np. prowadzimy bloga i z niego linkujemy do sklepu, piszemy komentarze na blogach, udzielamy się na forach, wymieniamy się linkami, czy kupujemy kilka linków site-wide. Te wszystkie działania mają nam pomóc w zdobyciu wysokich pozycji na wiele fraz średnio konkurencyjnych, oraz na garstkę fraz trudnych (frazy łatwe i bardzo łatwe najczęściej załatwimy samą treścią i optymalizacją pod silnik wyszukiwarki).
Czy jest coś złego w wyżej wymienionych technikach zdobywania linków? Generalnie: nie. Jest jednak kilka kwestii, które przeszkadzają nam w pozycjonowaniu, które mogą nie dać nam spokojnie spać. Są to m.in.:
- Problem z anchorami, na jakich nam zależy. Ponieważ Google ma obecnie obsesję na punkcie anchorów, dlatego musimy bardzo uważać. Kiedyś masowe katalogowanie z linkami w postaci dokładnych anchorów dawało świetne rezultaty i było względnie bezpieczne. Dziś już tak nie jest: nie możemy już tego robić w sposób masowy, trzeba ważyć niemal każdy link.
- Problem z profilem linków. Powyżej wymieniłem całkiem spory wachlarz źródeł linków, choć przecież to nie wszystkie, jakie możemy mieć. A przecież i na to często nie mamy czasu. Wiele osób ogranicza się do katalogowania (często kupionego w formie gotowej usługi), a na inne techniki nie ma czasu lub nawet wiedzy. Zatem bolączką wielu domen / serwisów jest mała różnorodność źródeł BL.
- Problem ze słabymi linkami, a konkretnie: z domenami, z których mamy linki. Co tu dużo mówić: im lepszy serwis, tym trudniej zdobyć z niego odnośnik. Efekt? Większość linków, które prowadzą do naszych stron, to linki słabe.
- Problem z brakiem „parasola ochronnego”. Tak naprawdę można by w miarę bezpiecznie zdobywać linki, robiąc to z większym rozmachem, szerzej, częściej z anchorami, na jakich nam zależy. Jest jednak jeden podstawowy, wręcz absolutnie niezbędny warunek: musisz mieć dobry profil linków, zanim zaczniesz agresywniej i śmielej linkować.
Gdy już wiesz, co stanowi problem, przejdźmy do jednego z najlepszych sposobów jego rozwiązania. A są nim „profile”.
Co to są „profile”?
Jest w sieci mnóstwo serwisów, na których można założyć tzw. profil. Na czym to polega i skąd się wzięło? Aby udzielać się w ramach jakiejś społeczności, najczęściej trzeba mieć własne konto. Z reguły zakładamy je podając własne imię i adres e-mail. Po chwili mamy już konto w danym serwisie: forum, portalu społecznościowym, wortalu tematycznym lub innym tego typu serwisie.
Chyba każdy tego typu serwis pozwala edytować własne dane. I to właśnie jest Twój profil: miejsce, gdzie znajdują się informacje o Tobie.
Takie profile mogą mieć trojaki charakter, jeśli chodzi o ich widoczność dla innych użytkowników:
- mogą być widoczne tylko dla właściciela danego profilu,
- mogą być widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników serwisu,
- mogą być widoczne dla każdego.
Pierwsze dwa przypadki powodują, że taki profil jest dla nas bezużyteczny z punktu widzenia pozycjonowania. Przykład takiego serwisu pokazuję poniżej: to moje Forum.ebiznesy.pl. Oto mój profil: http://forum.ebiznesy.pl/uzytkownik/Pawe%C5%82%20%27krzywy%27%20Krzywor%C4%85czka/.
Na powyższych zrzucie ekranowym pokazałem widok mojego profilu, gdy jestem zalogowany. Każdy inny zalogowany użytkownik widzi to samo.
A poniżej zrzut ekranu, jaki widzi ktoś, kto nie jest zalogowany.
Jaki z tego wniosek? Google nie widzi tego profilu, więc backlink w jego treści nic nam nie da pozycjonersko. Jedynie zalogowani użytkownicy – gdy wejdą na nasz profil – mogą kliknąć link i wejść na nasz serwis (co oczywiście będzie dla nas wartościowe).
Kolejną sprawą jest możliwość indeksowania profilu przez wyszukiwarkę. Gdy oglądasz jakiś profil, zajrzyj do kodu strony (wykorzystaj skrót klawiaturowy: ctrl + u) i znajdź meta robots (żeby nie szukać przez kilka minut, skorzystaj ze skrótu: ctrl + f i wpisz „robots” w pole wyszukiwania), czyli meta tag odpowiedzialny za sterowanie robotami Google. Mogą zajść trzy różne przypadki:
- Nie znajdziesz meta robots. Co to oznacza? Że profil będzie indeksowalny, ponieważ brak tego znacznika jest domyślną zgodą na indeksowanie.
- Znajdziesz ten tag z wpisem „index” – oznacza to, że profil może być indeksowany.
- Pojawi się „noindex” – taki profil z punktu widzenia pozycjonowania nie ma znaczenia, bowiem G go nie zaindeksuje i link z profilu nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu rankingu.
Poniżej pokazałem przykład profilu, który ma „index”.
Jest jeszcze jeden aspekt związany z profilami, który musisz brać pod uwagę: chodzi o możliwość wstawienia klikalnego linka. Jeśli się nie da, wtedy nie skorzystasz pozycjonersko.
Profile oczywiście bywają bardzo różne. Czasami możesz:
- dać 1 link, 2 linki, a czasami nawet więcej,
- dać „goły” link, a czasami dać dłuższy opis – czasem nawet z linkiem w treści,
- wstawić adres w postaci URL-a, czyli np. http://tabletoid.pl/, a czasami z dowolnym anchorem, np. akcesoria do tabletu,
- uzyskać link „dofollow”, a czasami tylko „nofollow” (do tego za chwilę jeszcze wrócimy).
Pamiętaj, że jeśli możesz wstawić link w profilu, to już „jesteś w domu”.
Podsumowując. Aby tworzenie profilu pod zdobycie linka na danym serwisie miało sen, musi być:
- profil widoczny dla niezalogowanych użytkowników, czyli dla każdego,
- meta robots z „index” (lub brak tego meta tagu),
- możliwość wstawienia aktywnego (czyli klikalnego) odnośnika w treści profilu.
Dlaczego linki z profili są takie ważne?
Wspomniałem wcześniej o tym, że profile (a konkretnie: linki z profili) są jednym z najlepszych sposobów na rozwiązanie problemu profilu backlinków. Dlaczego tak się dzieje? Podstawowe czynniki są następujące:
- W pozycjonowaniu ważna jest ilość domen, z jakich masz odnośniki. Zatem lepiej mieć 100 BL ze 100 domen (po jednym linku z każdego serwisu) niż 1000BL z 10 domen (czyli po 100 linków na serwis). Ilość serwisów, na których możesz utworzyć profil jest ogromna (tysiące; mówię o serwisach polskich i zagranicznych), dlatego profile idealnie nadają się do tego zadania.
- Dla Google liczy się „zaufanie”. Co to znaczy? Każdy serwis internetowy z biegiem czasu i bagażu BL zdobywa w oczach Wielkiego G tzw. zaufanie. W prostych słowach można to ująć tak: „Ta strona istnieje już od kilku lat w sieci, ma dużo podstron z unikalną treścią, ma dużo odwiedzin z przeróżnych źródeł, cały czas się rozwija, a do tego ma szeroki wachlarz odnośników – w tym z wartościowych (także zaufanych) stron. OK, zatem to jest strona, której ufamy: na tej stronie nie spodziewamy się spamu, manipulowania PageRankiem. To po prostu wartościowy serwis.” Zatem zdobywając linki z profili, zbierasz bardzo wartościowe odnośniki, bowiem pochodzące z zaufanych (dla G) serwisów.
- „Naturalność” linków. Choć ten argument wielu osobom wyda się kontrowersyjny, uważam, że tak właśnie jest. Co prawda Google wie, że istnieje „proceder profilowy”, czyli że pozycjonerzy masowo wykorzystują profile do zdobywania linków. Pytam: co z tego? Przecież takie profile zakładają zarówno pozycjonerzy w wiadomych celach, jak i zwykli użytkownicy. I jak G ma odróżnić jednych od drugich? Najczęściej nie jest to możliwe. A czy ukaranie wszystkich miałoby sens? Odpowiedź jest oczywista: nie. Zatem profile są doskonałą inwestycją, jeśli są robione z głową (o tym za chwilę).
- Mieszanka „dofollow” i „nofollow”. Jeśli link jest „dofollow”, wtedy przekazuje bezpośrednio siłę pozycjonerską (tzw. „link juice”, czyli „seo-soczek”) i zaufanie. A jeśli jest „nofollow”, wtedy nie przekazuje siły, ale zaufanie – tak. Musisz zatem dbać o to, by do Twojego serwisu prowadziły zarówno linki „dofollow”, jak i „nofollow”. Profile wręcz naturalnie nadają się do tego celu, ponieważ część z nich ma możliwość zamieszczenia linka (lub linków) jednego typu, a część – drugiego.
- Możesz je zlecić. Tak, to jedna z podstawowych zalet profili: możesz zlecić ich stworzenie i podlinkowanie (o tym za chwilę) i zaoszczędzić masę czasu.
- Linki z profili są bezpieczne. Nie znam przypadku, żeby ktoś dostał filtr za takie odnośniki. Jednak tutaj jedna uwaga: pamiętaj, że dywersyfikacja BL to rzecz święta. Dlatego linki z profili niech będą częścią całej układanki, a nie dominantem absolutnym.
No dobrze. Doszliśmy do miejsca, w którym powinniśmy odpowiedzieć sobie jeszcze na 3 pytania:
- Jak właściwie pozycjonować profilami?
- Jakich efektów można spodziewać się po profilach?
- Czy lepiej robić to samodzielnie, czy zlecić?
Przejdźmy zatem do powyższych kwestii.
Jak właściwie pozycjonować profilami?
Sprawa jest dość prosta, choć czasochłonna. Oto przepis na dobre „profilowanie”:
- Zrób listę miejsc, gdzie możesz dodać profil. Poszukaj w sieci – jest wiele gotowych list, podanych na tacy.
- Wyselekcjonuj te, które spełniają podane przeze mnie wyżej kryteria (widoczność, „index”, klikalny odnośnik).
- Zastanów się, który serwis chcesz linkować i na jakie frazy kluczowe. Możesz linkować zarówno do strony głównej, jak i do ważnych działów serwisu (np. domena.pl/blog). Jako anchory dawaj mieszankę:
- pełny adres url, typu: http://ebiznesy.pl
- sama domena, czyli: ebiznesy.pl
- czasami wspomniana podstrona, np.: ebiznesy.pl/szkolenia
- frazy kluczowe, na jakich Ci zależy, np.: blog o e-biznesie,
- rozbudowane frazy, z zabudowaniem fraz najważniejszych, typu: Paweł Krzyworączka i blog o e-biznesie
- Przygotuj przynajmniej kilka opisów Twojego serwisu. Niech będą dłuższe i krótsze, ponieważ natrafisz na różne limity ilości znaków w profilach. Twórz opisy z synonimami, by jeszcze bardziej je zróżnicować (synonimizacja opisów to dłuższy temat, może niebawem coś skrobnę o tym).
- Załóż nową skrzynkę pocztową (polecam gmail.com). Przygotuj także login i hasło, jakimi będziesz posługiwać się w profilach. Oczywiście login zależy od Twojej strategii: czy chcesz się pokazywać, czy raczej nie. Możliwości masz wiele, przykładowo:
- Paweł Krzyworączka
- Paweł K
- Paweł z serwisu ebiznesy.pl
- PaulK
- heniek87
- ebiznesman itp.
- No i zacznij zakładać profile. Robisz to następująco:
- Wchodzisz na daną stronę. Klikasz „zarejestruj się”. Podajesz skrzynkę mailową i wymyślony login. Najczęściej przyjdzie mail, w którym będzie link do potwierdzenia chęci założenia konta. Oczywiście klikasz go i już masz aktywne konto.
- Zaloguj się do profilu i go uzupełnij. Podaj te dane, które uważasz za słuszne. Oczywiście kluczowe będzie podanie adresu strony, do której chcesz zdobyć link.
- Następnie musisz podlinkować założony profil, by roboty Google na niego weszły i zaindeksowały go. Tylko w taki sposób osiągniesz cel: link zacznie liczyć się w rankingu. Jak podlinkować wpis? Jest na to wiele sposobów. Możesz:
- dodać link do profilu na którymś ze swoich serwisów,
- dodać link w innym profilu (czyli polinkować profile między sobą),
- wrzucić link w podpisie na jakimś forum,
- dodać odnośnik w katalogu, preclu (ręcznie lub z użyciem automatu, typu Publiker),
- skorzystać z jakiegoś serwisu lub usługi (darmowej lub płatnej) do podlinkowywania,
- napisać choć jeden post, komentarz, wpis w danym serwisie (o tym za chwilę szerzej),
- zlecić podlinkowanie.
- To wszystko. Pozostaje Ci monitorowanie, czy serwisy zostały zaindeksowane. Polecam Ci darmowy program Mariusza Kołacza (sam używam). Jeśli jakiś profil po kilku tygodniach dalej nie jest zaindeksowany, podlinkuj go kolejny raz i czekaj.
Jakich efektów można spodziewać się po profilach?
Najpewniej interesuje Cię to, jakich efektów możesz się spodziewać po linkach z profili. Pokażę to na przykładzie.
Pewnie zaskoczę wiele osób (w tym pozycjonerów) tym, że podam domenę, którą linkowałem z profili (choć zrzuty ekranowe pokażę nieco enigmatycznie, ze względu na konkurencję). I powiem Ci za chwilę, dlaczego nie boję się ją podać.
Otóż „profilowanie” zostało przeprowadzone dla mojego sklepu z akcesoriami do tabletów: http://tabletoid.pl. Profilowanie zleciłem (o tym za chwilę). Po wykonaniu profilowania osiągnąłem 4 interesujące mnie efekty. Oto one:
1. Zdobyłem 300 BL z 300 domen, znajdujących się na różnych serwerach. Zatem znakomicie zróżnicowałem i uzupełniłem swój profil linków (który i tak dobrze się prezentował).
2. Wzmocniłem kilka ważnych fraz, na których mi zależało (i które były anchorami w profilach). Pozycje jednej z tych fraz pokazuję na zrzucie poniżej.
Być może nie wygląda to imponująco, jednak dla mnie zmiana z 3-4 pozycji na 2-3 jest bardzo istotna. Docelowo planuję być na tę frazę na pierwszej pozycji, a profile miały przygotować grunt pod kolejne działania.
3. Wzmocniłem mnóstwo innych fraz, niejako „przy okazji”. A owo wzmocnienie w sposób oczywisty wpłynęło za wzrost odwiedzin. W moim przypadku było to około 10% wzrostu (patrz zrzut poniżej).
Na początku wzrost był o wiele większy (około 20-30%), jednak było to spowodowane m.in. przez odwiedziny moderatorów i administratorów, którzy sprawdzali profile. Tak więc owo 10% można uznać w tym przypadku za trwały wzrost (o ile oczywiście można mówić o czymś trwałym w SEO). Biorąc pod uwagę, że 10% więcej unikalnych odwiedzających przekłada się na 10% więcej przychodów, taka inwestycja szybko się zwraca.
4. Przygotowałem grunt pod rozwijanie profili. Wspomniałem wcześniej o dwóch sprawach:
- że można „profilowanie” wykorzystać jeszcze lepiej,
- że nie boję się podać publicznie, dla jakiej domeny zleciłem profile.
Dlaczego? Ponieważ dla mnie to zlecenie nie miało na celu tylko prostego zdobycia wielu linków. Po prostu zleciłem założenie profili, które chcę rozwijać – czyli udzielać się na tych serwisach. Czy jest w tym coś złego? Czy nie można zlecić takiego zadania? Chcę pisać na wielu serwisach, więc muszę mieć profile. A że chcę zaoszczędzić czas, to zlecam ten proces. Czy byłby sens ukarać mnie za to? Moim zdaniem: nie.
Powstaje zasadne pytanie: czy tylko „ściemniam”, czy jednak faktycznie będę się udzielał na tych serwisach? Odpowiedź jest prosta: już się udzielam. Powstaje drugie pytanie: po co to robię. Oto 3 powody:
- Pamiętaj, że wielu moderatorów, administratorów i właścicieli takich serwisów doskonale zdaje sobie sprawę, że pozycjonerzy wykorzystują profile do linkowania. Dlatego często usuwają takie profile. Kiedy najczęściej to robią? Gdy powstanie profil z linkiem, i tyle, nic się nie dzieje, użytkownik się nie udziela. Recepta jest prosta: udzielać się w danym serwisie, a nasz profil nie powinien zostać skasowany.
- Budowa takich serwisów najczęściej jest taka, że udzielając się (np. pisząc komentarze) za każdym razem masz link w podpisie, który prowadzi właśnie do profilu. Co dzięki temu zyskujesz (poza wspomnianym zabezpieczeniem profilu przed kasacją)? Trzy korzyści:
- zagwarantujesz sobie indeksację profilu, ponieważ będą prowadziły do niego odnośniki z zaindeksowanych podstron danego serwisu (z tych, gdzie się udzielasz),
- wzmocnisz profil, a tym samym link wychodzący z niego; im więcej razy się udzielisz, tym profil będzie mocniejszy,
- zyskasz dodatkowe wejścia osób, które widząc Twój wpis wejdą (przez link w podpisie) na Twój profil, a następnie klikną odnośnik i przejdą na Twoją stronę.
- I w końcu po trzecie: czuję się niejako zobowiązany działać na tych serwisach. W pewnym sensie je wykorzystuję (pozycjonersko), więc chcę dać coś od siebie. Ot, taka wymiana.
Czy lepiej robić to samodzielnie, czy zlecić?
Została nam przedostatnia kwestia: czy lepiej outsourcować zakładanie profili, czy jednak lepiej zrobić to samodzielnie? Do niedawna robiłem takie rzeczy tylko ręcznie – samemu, lub pomagał mi brat, czasami innych współpracownik. Jednak jakiś czas temu napisał do mnie Jakub Brożyna, właściciel sklepu z usługami pozycjonerskimi: seosklep24.pl. Zapytał, czy jest jakaś szansa wykupienia u mnie reklamy (na blogu, forum, czy mailingu). Odpisałem mu przekornie, że proponuję coś takiego:
- Ponieważ polecam tylko to, co znam, czemu ufam i w co wierzę, dlatego musiałem wypróbować jego usługę na własnej skórze i dopiero potem – jeśli będą dobre efekty – polecę ją Klientom i Czytelnikom.
- Jeśli będę zadowolony, polecę go bezpłatnie, a raczej w ramach owego barteru. Oczywiście barter ten jest o wiele korzystniejszy dla Jakuba niż dla mnie, ponieważ ja dostałem usługę o wartości około 300zł, a on dostanie promocję na moim blogu i mailing do około 30.000 moich Klientów i Czytelników. Zwróć jednak uwagę, że Jakub też podjął pewne ryzyko, za które go cenię. Przecież mogłem nie być zadowolony z efektów. Wtedy stracił by czas, a nic by nie zyskał. Nawet wręcz przeciwnie: zraziłbym się do jego usług i pewnie nieraz je komuś odradził. Jednak był tak pewien jakości swojej usługi, że nie wahał się. Cóż, obym miał przyjemność częściej pracować z tak rzetelnymi Partnerami biznesowymi.
Wróćmy do wcześniej postawionego pytania: zlecać czy robić samemu? Odpowiedź jest teraz prosta: zlecać. A dlaczego? Bo oszczędzisz czas i pieniądze. Spróbuj policzyć sobie, ile czasu zajmuje założenie i uzupełnienie jednego profilu (a potem jeszcze podlinkowanie). Potem pomnóż to np. przez 100. A teraz sprawdź, ile kosztuje pakiet 100 profili u Jakuba: http://recznelinki.seosklep24.pl/. Rachunek jest prosty.
Polecam Ci zapisać się na newsletter Jakuba – dowiesz się jako jeden z pierwszych, gdy wejdzie jakaś nowa oferta lub promocja: http://recznelinki.seosklep24.pl/superoferta
Mam nadzieję, że ten dość obszerny artykuł rozjaśnił Ci temat tzw. profili i pozwoli Ci podjąć optymalne decyzje w tej kwestii. Jeśli chcesz o coś dopytać lub coś dopowiedzieć, zapraszam do komentowania. A jeśli uważasz ten wpis za wartościowy, kliknij „like”.
Dodaj komentarz