No właśnie, wiele osób się nad tym zastanawia. Mamy kilka opcji do wyboru na blogu:
- stosować same kategorie,
- mieć same tagi (bez kategorii),
- przygotować zarówno kategorie, jak i tagi.
I co tu zrobić? Już tłumaczę moje podejście do tego tematu.
Słabe strony kategorii
Zacznijmy od kategorii na blogu (jako skrypt do blogowania polecam oczywiście CMS WordPress). Czy kategorie na blogu to dobry pomysł? Oczywiście, że tak, przecież trzeba pogrupować poruszane tematy. Widziałem blogi bez kategorii – wyglądały tragicznie. Nawigacja była maksymalnie utrudniona. Oczywiście mówię o blogu bez kategorii, ale też równocześnie bez przemyślanych tagów.
Czy kategorie mają słabe strony? Tak, mają. Największą z nich jest ogólny charakter kategorii na blogu. Najczęściej blogi mają kilka kategorii o ogólnych nazwach. Tym samym słowa kluczowe (dokładniej: anchory) są ogólne. Skutkuje to tym, że pozycjonujesz podstrony bloga (czyli strony kategorii) na ogólne frazy kluczowe. A to najczęściej niewiele daje, bo na takie frazy trudno się wypozycjonować.
Słabe strony tagów
Z tagami jest inaczej, ale jeszcze gorzej. Powodów jest kilka:
- Tagi na blogach występują zwykle w dużej ilości w postaci tzw. chmury tagów. Mamy zatem nagromadzenie linków bez otaczającej je treści. Google nie przepada za tym, choć rozumie „podejście tagowe”, więc akurat za to nie karze.
- Strony tagów to listing wpisów (zajawek, skrótów), które są dopasowane do danego tagu (czyli wybrany tag został dodany do artykułu przez autora). Problem w tym, że te same zajawki znajdują się częściowo na stronie głównej i na stronach kategorii. Zatem – w oczach Google – nabijasz site serwisu (ilość podstron do zaindeksowania), nie wnosząc nowych treści, a tylko powielając istniejące już na blogu. Czy jest na to sposób? Tak: artykuły „tagowe”, czyli unikalny tekst przygotowany specjalnie (osobno) dla każdego tagu.
Ciekawe podejście do tagów (ale i kategorii) prezentuje http://www.smashingmagazine.com/. Trzeba jednak dodać, że nie zrobili tego optymalnie i brakuje w kilku elementach konsekwencji (być może zajmę się tym w innym wpisie).
A może wyjście pośrednie?
No właśnie, w tytule tego artykułu zasugerowałem coś pomiędzy kategoriami i tagami. O czym mowa? O czymś, co można by nazwać „kategoriami tagowymi„. Skąd taka dziwaczna nazwa? Ponieważ są to technicznie rzecz biorąc kategorie, ale wyglądające bardziej na tagi.
Skąd taki pomysł? Ano właśnie ze słabości kategorii i tagów.
Skoro zarówno tagi, jak i „zwykłe” kategorie nie są optymalnym rozwiązaniem, to może ich powiązanie będzie.
Czym są „kategorie tagowe”?
Sprawa jest prosta. Mianowicie:
- Technicznie rzecz biorąc, są to kategorie.
- Tych kategorii jest dużo, ponieważ mają zastąpić tagi. Na jednym z moich blogów było ich ponad 50 (!).
- Kategorie są dość szczegółowe, ponieważ ich zadaniem jest objąć dany temat (czyli tematykę całego bloga).
Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia, którą rozwiązałem na blogu o e-biznesie ebiznesy.pl. Chodzi o tzw. „artykuły kategoriowe” (przykład na górze tej kategorii). Ale to temat na osobny wpis.





Dodaj komentarz