Jest to kolejny artykuł gościnny na ebiznesy.pl. Tym razem przedstawiam Ci nową autorkę: Sabinę Cieślar. Oto jej strona: onawbiznesie.pl. Sabina podzieli się z Tobą swoimi przemyśleniami odnośnie odkrywania własnej drogi życiowej. Choć artykuł skierowany jest głównie do kobiet, to najpewniej mężczyźni też znajdą coś dla siebie.
Polecam lekturę, Paweł Krzyworączka
„O czym myślą kobiety” to klasyczny temat budzący wiele kontrowersyjnych wypowiedzi.
Jeżeli wyszukasz w Google odpowiedzi na pytanie : „O czym myślą kobiety”, to otrzymasz prawie 17 mln wyników!
Gdyby mężczyźni wiedzieli, o czym myślimy, byłoby chyba o 50 % więcej rozwodów…
A może się mylę. Może dzięki tej wiedzy moglibyśmy zredukować ilość rozwodów, bo poziom zrozumienia znacznie uległby zmianie. Nikt do tej pory nie przeprowadził takiego badania, więc nie jestem w stanie odnieść się do przypuszczalnych wyników. Jeżeli znajdzie się jakaś para śmiałków, to chętnie posłucham ich opinii.
Jest jednak bardzo uniwersalna prawda, zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny. Każdy człowiek, bez względu na to co myśli, ma jedyną i niepowtarzalną możliwość bycia kowalem własnego życia.
Od tego, jak dobrze je wykujemy zależy komfort naszego stąpania po planecie Ziemi.
Dzięki myślom, przełożonym w czyny, możesz wykuć dla siebie, cokolwiek zechcesz. To jest Twoja spersonalizowana podkowa.
A co się stanie, jeżeli ktoś zabierze nam podkowę? Jak zachowa się bez niej kobieta?
Przyzwyczaiła się do niej. Podkowa zapewniała jej bezpieczne podążanie każdego dnia. Wiedziała, że może na nią liczyć zawsze, bez względu na jakość drogi, czas podróży. Podkowa zawsze jest przy niej. Niezmiennie. Zaangażowała się w jej codzienne czyszczenie i pielęgnację, systematyczny serwis.
Nagle jej nie ma.
Gdzie jest moja podkowa?!
Jak ja teraz wyjdę bez niej z domu?
Właśnie tak ja się poczułam, gdy odkryłam, że to co robię w pracy, to dla mnie za mało. Jest na tym świecie coś innego, co powinnam robić. Takie miejsce, gdzie poczuję, że realizuję swoją pasję, gdzie podejmuję działania, po prostu żyję pełnią życia. Kiedy każda komórka mojego organizmu podąża w określonym kierunku. To głębokie przeświadczenie, że moje miejsce w życiu jest gdzieś… w innym miejscu, nie tu.
Od prawie 15 lat pracowałam w korporacjach, na stanowiskach menedżerskich, w departamencie sprzedaży.
Praca w dużych firmach ma swoje plusy:
- dobra pensja plus system motywacyjny,
- dodatkowe szerokie pakiety socjalne,
- firmowe auto i inne gadżety dobrej klasy.
Wszystko jest poukładane, ma swoje miejsce.
Codziennie realizowałam nałożone zadania, codziennie sama nakładałam innym zadania.
Ale przede wszystkim pracowałam z ludźmi.
Praca z ludźmi to było coś, co było dla mnie najważniejsze.
Jak powiedziała Zofia Nałkowska:
„Największym urokiem świata jest urok drugiego człowieka.”
Praca w organizacjach potrafi również uzależniać. Sukces organizacji zależy od sukcesu jednostek. Aby jednostka miała sukces, musi się zaangażować. Im większe zaangażowanie, tym większy sukces. I koło się kręci. Systematycznie budujesz swój własny zamek, wyposażasz go w coraz nowsze meble, jest coraz trwalszy i dostojniejszy, wypełniony innymi ludźmi. Masz z nimi relacje, masz wpływ na ich rozwój, ich sukces. Jesteś uzależniona.
Są ludzie, którzy żyją w swoich zamkach przez całe życie. Zawsze będę podziwiała ich pracę. Sama wiem, jak wiele siebie trzeba oddać, aby zbudować taki zamek.
Są również ludzie, którzy pewnego dnia budzą się z silnymi emocjami w sobie. To uczucie prowadzi do przeświadczenia, że jest coś jeszcze. Coś, czego do tej pory nie doświadczyłam.
Kiedy jeździłam na liczne delegacje do Warszawy, przyśnił mi się pewien sen. Nocowałam w hotelu na Placu Konstytucji, a kto zna Warszawę ten wie, że to w samym centrum. Hotel otaczają jedne z najbardziej uczęszczanych ulic miasta. Na co dzień mieszkam w małej, cichej miejscowości, więc ta zmiana to jak przeniesienie się na inną planetę. Samochody poruszały się głośno i natarczywie całą noc. Byłam już tak zmęczona po całym dniu, że w półśnie pojawił się przed moimi oczami obraz:
…budzę się, a moje łóżko stoi na środku ulicy, pomiędzy pasami. Samochody jadą z szaloną prędkością z jednej strony w jednym kierunku, z drugiej strony w drugim kierunku. Utkwiłam. Nie mam możliwości zrobienia jakiegokolwiek ruchu, ale muszę coś zrobić, żeby się wyrwać z tego miejsca. Jestem bezradna. Mam świadomość, że wykonanie jakiegoś ruchu, działanie jest konieczne do zmiany tej niekorzystnej dla mnie sytuacji, ale jednocześnie przerażały mnie pędzące w różnych kierunkach samochody.
Tak właśnie czułam się w mojej pracy
Który kierunek wybrać? A może pozostać pomiędzy pasami, na zawsze w swoim pięknym zamku?
Funkcjonować w warunkach, które znam, które są dla mnie bezpieczne, bo wiem, czego się po nich spodziewać?
Czy wybrać inną drogę?
Kobieta w takich warunkach może tkwić latami. Może nawet nigdy nie przekroczyć granicy, nie sięgnąć po jakiekolwiek rozwiązanie swojej sytuacji. Zna przecież swoje łóżko, może się na nim wyspać pomimo hałasu, do którego po latach przywykła. Podjęcie działań może być dla niej bardzo trudne.
Dlaczego?
Odpowiem na to pytanie pokrętnie: Kobieta, kiedy myśli o sobie, myśli również przez pryzmat innych.
„Wszystko, co ja osiągnęłam – osiągnęłam dzięki innym:
- spotkałam odpowiednie osoby, które były bardzo wartościowe i pracowało nam się efektywnie,
- spotkałam odpowiednich szefów, którzy pomogli mi osiągnąć sukces w każdej instytucji, w której pracowałam,
- zawsze miałam wsparcie mojej rodziny, która pomogła mi w zdrowym funkcjonowaniu,
- zawsze miałam przyjaciół, którzy byli, kiedy trzeba było.
Co ja sama osiągnęłam?”
To samoistna pułapka, w którą wpadają kobiety. Ja sama również w nią wpadłam.
Pułapka ma na imię: BRAK WIARY W SWOJE UMIEJĘTNOŚCI
„Zostałam menedżerem poprzez oszustwo!”
„Tak! Jestem oszustem! W końcu przyjdzie ktoś i obwieści to całemu światu!”
Zaczęłam uciekać przed własnym cieniem. Strach ogarnął mnie całą. Bałam się podjąć jakiekolwiek działanie. Przecież jestem oszustem!
Jak zachowałby się mężczyzna na moim miejscu? Uznałby, że uzyskał sukces dzięki swojej ciężkiej pracy. Uznałby, że ma ogromną wiedzę i doświadczenie. Uznałby, że Jego umiejętności sprawiły, że znalazł się w tym miejscu. Jest przecież zwycięzcą! Już mali chłopcy wychowywani są na zwycięzców. Sama mam dwóch synów i chcę, aby byli zwycięzcami. Nie ma nic złego w takim wychowaniu, tylko dlaczego nie wychowujemy tak dziewczynek?
Kobiety od dziecka wyrastają w przeświadczeniu, że ich rola w życiu jest bardziej społeczna, związana z innymi ludźmi. Dziewczynki dostają od swoich rodziców lalkę i bawią się w dom, albo sprzedają w sklepie. Ja też tak się bawiłam. Jak więc mam się zachować, kiedy bezsprzecznie osiągnęłam sukces w pracy? Nie przywykłam do takich sytuacji. Nie wyrosłam w środowisku takich sytuacji. Stąd też kobiety zwykle nie potrafią ocenić własnej wartości. Nie potrafią docenić własnych wartości.
Czasami
„Człowiek musi przejść przez różne etapy, zanim wypełni swe przeznaczenie.”
(Paulo Coelho, „Piąta góra”).
I ja musiałam przejść przez ten etap zanim zrozumiałam w jakim kierunku chce podążać.
Kiedy dotarłam już do dna swojej męki, miałam już tylko jedna drogę – drogę w górę. Wtedy wpadłam na książkę Spencera Johnsona p.t. „Kto zabrał mój ser”. Bardzo to krótka, ale treściwa lektura, bajka o losach dwóch myszy i dwóch ludzi, którzy pewnego dnia zastają nową rzeczywistość. Ta wspaniała historia pozwoliła mi uświadomić sobie, że od dawna nie jestem już w mojej strefie komfortu.
Strefa własnego komfortu jest w życiu cenna, ale okropna z niej cholera!
Dopiero kiedy zrobimy pierwszy krok poza jej ramy, zaczynamy to dostrzegać.
Cała nasza rzeczywistość zaczyna nabierać innych barw. Zaczyna mieć inny sens. Podejmowanie działań, nawet bardzo ryzykownych może przynieść „kupę” satysfakcji. Kiedy uruchamiasz kreatywność, kiedy masz różne pomysły, bardziej lub mniej realne, to są to Twoje pomysły! Co więcej, wierzysz całym ciałem, że mają jedyny w swoim rodzaju kształt, nadają sens Twojemu życiu. Wszystko staje się jasne i klarowne.
Masz PASJĘ!!!
Ta pasja stanowi cel Twojego życia.
Odnalazłam cel i sens swojego życia: chcę pomagać innym kobietom w walce z ich cholerami. Kobiety mają tak wiele talentów, tak wiele umiejętności. Niech cały świat się o tym przekona! Niech same kobiety się o tym przekonają!
Niesamowitym przykładem siły woli jest Justyna Kowalczyk, która po biegu w Soczi, po zmaganiach z własnym bólem związanym ze złamaną stopą, powiedziała w wywiadzie: „Albo wygram, albo zdechnę!”
I to przesłanie chciałabym dziś przekazać wszystkim kobietom.
Już niebawem druga część artykułu pod tytułem: „Zasady efektywnego budowania CELU w biznesie.”
Sabina Cieślar
ONAwBiznesie.pl
Dodaj komentarz