subiektywnie o e-biznesie

10 argumentów za ultra-wąską specjalizacją w e-handlu

10 argumentów za ultra-wąską specjalizacją w e-handlu

Dwa tygodnie temu opublikowałem na blogu wpis na temat nowego projektu, który uruchomiłem: sklepu z tabletami tabletoid.pl. Artykuł ów tyczył idei spójnego podejścia do zastosowania 4 serwisów www dla jednej marki: sklepu, bloga, forum i darmowego poradnika kupującego. Tekst ten spotkał się z dużym zainteresowaniem – zebrał do tej pory ponad 70 komentarzy (w tym moje wyczerpujące odpowiedzi na komentarze). Sam tabletoid.pl również budzi sporo emocji. A najbardziej kontrowersyjna wydaje się być sama „strategia jednego produktu”, czyli coś, co można by nazwać ultra-wąską specjalizacją w e-commerce. Dziś postaram się dokonać analizy tejże idei. Zapraszam do lektury.

10 argumentów ZA e-specjalizacją

Przejdźmy do konkretów. Oto 10 powodów, dlaczego uważam tę strategię za godną uwagi i wypróbowania w praktyce.

#1 Jeden produkt = specjalizacja = strategia ekspercka

Mając w ofercie tylko jeden produkt (lub kilka), niezwykle zawężamy rynek odbiorców, ale równocześnie pokazujemy się jako ktoś, kto się specjalizuje. A specjalizacja – w oczach potencjalnego Klienta – oznacza, że zapewne ten ktoś (sprzedawca) zna się na tym, co sprzedaje. Trzeba dodać, że w praktyce tak właśnie jest: można zadzwonić do sprzedawcy i uzyskać poradę.

Jeśli sklep oferuje setki lub tysiące produktów, siłą rzeczy nie może znać się doskonale na każdym z nich (z pewnością znajdą się wyjątki od tej reguły, lecz będą nader rzadkie). Zatem tutaj (przy jednym lub kilku produktach) mamy do czynienia z sytuacją, gdy Klient wręcz odruchowo „czuje”, że jesteś ekspertem. Dodam, iż w tym momencie nie jest istotne, czy kreujesz się jako osoba-ekspert (nazwijmy to podejściem „osobowościowym”), czy jako marka-ekspert (czyli podejście bardziej anonimowe).

Strategia ekspercka to rozbudowane zagadnienie, którego w tym miejscu nie będę rozwijał. Powiem tylko, że wspomniane na początku artykułu 4 serwisy są integralną częścią tejże strategii i stanowią niejako jej trzon.

#2 Jeden produkt (lub kilka) = skuteczna strona sprzedażowa

Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Spójrz na dowolny „zwyczajny” sklep internetowy. Pomijam fakt, że większość e-sklepów w Sieci jest niedopracowana. Załóżmy, że sklep jest naprawdę dobrze zrobiony. Mamy czytelny nagłówek z taglinem, mamy koszyk, pod ręką podstronę kontakt, wyszukiwarkę i inne ważne elementy. Co jednak z prezentacją produktów? No właśnie: „produktów”, bo mówimy w liczbie mnogiej. Skoro produktów jest wiele, powstaje pytanie: na czym skupić się na stronie głównej sklepu, na którą trafia (z różnych źródeł) największa ilość odwiedzających? Często tworzone są tzw. slidery, czyli animowane pokazy zdjęć / grafik, mające na celu pokazanie korzyści płynących z dokonania zakupu w tym właśnie sklepie, poinformowanie o darmowej przesyłce powyżej jakiejś kwoty, czy o promocjach w sklepie. Zatem najczęściej nie ma tu skupienia, a raczej pewne rozproszenie i wielowątkowość. Do tego dochodzi menu z kategoriami, bo przecież sklep ma wiele produktów, które trzeba czytelnie i logicznie pogrupować.

Potencjalny Klient, gdy trafi na taką stronę, często zastanawia się, co ma zrobić. Rzuca okiem na różne elementy, szuka interesujących go treści, często jego ścieżka wędrówki po sklepie jest przypadkowa.

A teraz pomyśl, jak można dopracować stronę główną sklepu, gdy oferujesz tylko jeden produkt? Wtedy strona główna sklepu zamienia się w zasadzie w pojedynczą stronę sprzedażową, mającą na celu wycisnąć jedną, pożądaną akcję: zakup produktu.
Jasne, że część osób szuka wyboru, a do tego być może szuka innej marki, innej ceny, innych parametrów. Pamiętaj jednak, że Twój produkt nie jest dla każdego. Celuj precyzyjnie w grupę docelową, którą sobie obrałeś. Działaj na emocje, pokazuj korzyści, rozwiewaj wątpliwości.

#3 Mało produktów = możliwość skupienia się na nich

To kolejna olbrzymia zaleta takiego podejścia. Pomyśl, ile czasu możesz poświęcić jednemu produktowi w sklepie, jeśli masz tych produktów 1000? A teraz pomyśl, co możesz zrobić, jeśli masz jeden produkt (lub kilka, maksymalnie kilkanaście). Możesz:

  • przygotować doskonałą, długą, przemyślaną, perswazyjną ofertę sprzedażową,
  • zrobić rozbudowaną sesję zdjęciową produktu, pokazującą każdy jego detal, jego zastosowanie, pokazać go w kontekście innych przedmiotów (np. dla ukazania jego wymiarów przez porównanie) – ogranicza Cię tylko Twoja kreatywność (pamiętaj, że zdjęcia, które udostępnia producent, mają wszyscy – Ty musisz się wyróżnić robiąc własne, autorskie zdjęcia),
  • nagrać tyle filmów video prezentujących sam produkt lub jego działanie czy zastosowanie, ile tylko uznasz za słuszne,
  • kupić, przetestować i dobrać odpowiednie akcesoria lub produkty komplementarne, które będziesz oferować jako upselle czy afterselle,
  • opracować gadżety do produktu,
  • zamówić dedykowany pokrowiec, pudełko itp. – pomysłów możesz mieć wiele.

Dodam proforma, że wszystkie wymienione wyżej elementy mogą mieć dramatyczny wpływ na Twoją sprzedaż / konwersję Twojej oferty.

#4 Specjalizacja = optymalizacja wydatków na marketing

Dlaczego? Spójrzmy, z czego generalnie składają się wydatki na marketing i jak je tutaj optymalizujemy:

  1. Przygotowanie reklam, tekstów, konfiguracja narządzi (choćby Google AdWords) – wszystko mamy ograniczone (czas na wykonanie), bo mamy jeden produkt.
  2. Prowadzenie kampanii, testowanie i analiza wyników – znów oszczędzamy czas, a do tego możemy bardziej się skupić i doskonalić reklamy, selekcjonować kanały marketingowe, wybierać kolejne do testów.
  3. Stałe lub zmienne w czasie wydatki na marketing (np. na pozycjonowanie) – są mniejsze, bo mamy wąski asortyment.

Na przeciwnym biegunie powyższej argumentacji stoi pogląd, że przecież mając więcej produktów i prowadząc szerszy („produktowo”) marketing, więcej sprzedamy i zarobimy. Hm, czy aby na pewno? Kwestia mocno dyskusyjna.

#5 Jeden model = brak analizy różnych opcji przez Klienta

Tutaj mamy dwa obozy:

  1. osoby, które uważają, że ograniczenie wyboru do zera to zły pomysł, bo przecież Klient chce mieć wybór;
  2. osoby, które twierdzą, że to dobry pomysł, bo wybór oznacza analizowanie różnych opcji i tracenie na to czasu – a Klienci wolą mieć optymalny towar podany na tacy.

Bez wątpienia obydwa podejścia mają swoje uzasadnienie. Wybór jest bardzo ważnym elementem z punktu widzenia skłonienia Klienta do zakupu. Często stosuje się różnego typu techniki, które mają ukierunkować wybór. Czasami mówi się także o pozornym wyborze, gdy tak konstruujemy ofertę, że wybór jest, ale… tylko jedna opcja ma sens i jest optymalna (w porównaniu do pozostałych, które faktycznie oferujemy lub tylko nakreślamy w wyobraźni Klienta).

Zatem wybór ma w zasadzie dwie główne funkcje w sklepie:

  1. dać wybór tym, którzy go potrzebują i szukają (po prostu taki rodzaj Klientów),
  2. dać wybór pomiędzy różnymi segmentami produktów, by dotrzeć z przekazem do szerszej grupy docelowej.

Temat wyboru jest dość szeroki i nie jestem w stanie w tym wpisie szerzej się nim zająć. Zwrócę Twoją uwagę tylko na dwa elementy, uzasadniające strategię jednego produktu (lub kilku):

  1. Zważ na to, że na jednej szali masz możliwość wyboru i równoczesne rozmycie oferty i przekazu sprzedażowego, a na drugiej szali masz wyeliminowanie wyboru (też nie do końca, bo możesz stosować techniki pozornego wyboru) i koncentrację, wyrazistość, klarowny i perswazyjny przekaz. Myślę, że tutaj może przeważyć podejście jednoproduktowe.
  2. Pamiętaj, że celujemy precyzyjnie w grupę docelową. Precyzja oznacza konkretny segment produktowy. Nie ma sensu (oczywiście w tym podejściu) oferowanie różnych produktów w cenie od x do 5x (czyli jeden za 100 zł, a inny za 500). Z kolei oferowanie towaru różnych producentów, ale w podobnym przedziale cenowym i z podobnymi parametrami powoduje, że Klient ma mętlik w głowie i być może odłoży decyzję o zakupie.

Jak więc widać, wybór ma swoje wady i zalety. Czy stawianie braku wyboru wyżej od jego zastosowania ma sens, czas pokaże (i skuteczność sklepu tabletoid.pl).

#6 Ograniczona ilość produktów = łatwiejsza logistyka i cash flow

Tutaj sprawa jest oczywista. Mając jeden produkt w ofercie masz:

  • mało gotówki zamrożonej w towarze,
  • prostą sprawę zamówień (jeden dostawca),
  • proste i schematyczne pakowanie (możesz je szybko zoptymalizować),
  • nie potrzebujesz magazynu i dużej powierzchni do składowania (no chyba, że sprzedajesz pralki czy traktory),
  • nie musisz dbać w takim stopniu o zabezpieczenie towaru przed kradzieżą (masz przecież tylko kilka lub kilkanaście egzemplarzy na stanie), ponieważ Twój magazyn to nie dziesiątki czy setki tysięcy złotych w towarze.

Ta strategia sprawia, że możesz zacząć taki e-biznes z minimalnymi kosztami startowymi – szczególnie jeśli chodzi o zakup towaru. Zakładając np. dwutygodniowy okres odroczenia płatności faktur od producenta lub hurtowni, jeśli zdołasz w tym czasie sprzedać towar i otrzymać zapłatę od Klienta końcowego, dosłownie obracasz towarem bez inwestowania własnych funduszy.

#7 Jedna marka = możliwość negocjowania dobrych warunków z producentem

Kolejna oczywista oczywistość: większa sprzedaż konkretnego modelu = większa możliwość negocjacji ceny.

Zauważ także, że skupiając się na jednej marce, robisz jej spory PR. Zatem wspierasz tę markę, co z pewnością doceni producent. Będzie to dla Ciebie dobry argument w negocjacjach.

#8 Jeden produkt = szansa na dopracowanie wartości dodanej

Niemal każdy produkt, jaki chcielibyśmy sprzedawać, ktoś inny także oferuje. Ba, często oferuje go mnóstwo osób. Jak zatem dochodzi do tego, że ktoś właśnie kupuje tu, a nie gdzieś indziej? Główne argumenty dla Klienta to:

  • Cena.
  • Oferta, przedstawienie produktu, opinie, zdjęcia itd. – tutaj masz duże pole do popisu (pisałem o tym wyżej).
  • Wartość dodana, unikalność oferty – czyli coś, co czyni Twoją ofertę wyjątkową na tle innych sprzedawców.

Skoro nie chcesz walczyć ceną (z góry zakładam, że nie chcesz, bo to beznadziejna strategia), masz do dyspozycji dwa pozostałe obszary (oczywiście nie tylko to, bo możesz np. stosować kanały marketingowe, o których nie pomyślała Twoja konkurencja, ale zostawmy to na tę chwilę). Olbrzymie znaczenie ma także marka sklepu, jednak tę trzeba po prostu zbudować, więc wymaga to czasu i nakładów, a także dobrych pomysłów na PR i nie tylko.

Dlaczego „jeden produkt” oznacza szansę na dopracowanie wartości dodanej? A zastanów się, jak zrealizujesz wartość dodaną, gdy w sklepie będziesz mieć setki produktów? Są oczywiście sposoby na to, by wartość dodana była „zbiorowa”, by dotyczyła całego asortymentu. Takimi sposobami są m.in.:

  • stosowanie darmowej wysyłki towaru,
  • Gwarancja Satysfakcji (powyżej ustawowych 10 dni na zwrot, lub inaczej określona),
  • jakiś uniwersalny prezent do zakupów,
  • grawer na obudowie,
  • ozdobne opakowanie,
  • darmowe pakowanie na prezent itp.

W porządku, takie sposoby są bardzo dobre i działają. Czy to jednak wszystko, co możesz zrobić? Jasne, że nie.

Mając jeden produkt (lub kilka) w ofercie, skupiasz się na nich, a co za tym idzie, analizujesz dokładnie preferencje Klientów, ich potrzeby, po prostu lepiej poznajesz swoją grupę docelową. W konsekwencji tego, dobrze wiesz, co by im się przydało, co by widzieli jako dodatek do produktu. I co wtedy robisz? Na przykład:

  • opracowujesz darmowy poradnik związany z tym, do czego służy produkt,
  • tworzysz autorską instrukcję obsługi, np. w formie video,
  • dodajesz do produktu w prezencie drobne akcesoria, które Ciebie niewiele kosztują, a dla Klienta stanowią wartość dodaną.

Oczywiście pomysłów może być bez liku, a zależą one głownie od specyfiki konkretnego produktu.
Właśnie takim torem idziemy w przypadku sklepu/marki tabletoid.pl.

#9 Ograniczenie produktowe = wyjątkowość sklepu, nie przechodzimy obojętnie obok

Marka tabletoid.pl wystartowała kilka tygodni temu i od razu wywołała dyskusje. Wiele osób dyskutuje o niej, mam przeróżne zapytania na maila i telefony. Oczywiście głównie od osób zainteresowanych zakupem, ale nie tylko. Pojawiają się też tacy, którzy po prostu chcą porozmawiać o samym pomyśle, idei. Niektórzy mają zastrzeżenia, inni tylko chwalą, jeszcze inni mają różne pomysły na udoskonalenie tabletoida. Wyobraź sobie, że napisała do mnie pewna firma, która jest dużym producentem elektroniki użytkowej, z propozycją, abym dla ich produktów zbudował serwisy oparte na tej samej (lub podobnej) strategii.

Dlaczego Ci o tym napisałem? Ponieważ stanowi to dowód, że obok tego typu sklepu (z tak zawężonym asortymentem) mało osób przechodzi obojętnie. Głównym powodem jest to, że taki sklep wyróżnia się z tłumu, że nie boi się innowacji. A to dobrze wróży każdej marce.

#10 Ograniczenie do 1 produktu = szansa na silną, emocjonalną markę

Większości z nas zapewne w tym miejscu przychodzi na myśl Apple ze swoimi produktami, w tym z iPadem. Oczywiście tutaj mamy wiele różnic. Kiano to nie Apple. Tablet Kiano Pro 10 Dual to nie iPad 2 lub 3 (inna półka cenowa, ale też system operacyjny i kilka innych elementów). I w końcu tabletoid.pl to nie marka tabletu, tylko sklep specjalistyczny.

Istnieje jednak szereg elementów, które przemawiają za tym, że drastyczne zawężenie asortymentu w e-sklepie może przyczynić się w znaczący sposób do zbudowania wokół niego (sklepu), oraz – niejako przy okazji – wokół oferowanej w sklepie marki, silnych emocji, przywiązania, sympatii, chęci uczestniczenia w pewnego rodzaju społeczności, fanów, miłośników. Budowa marki opartej na emocjach to jednak szerszy temat i wymaga osobnego opracowania.

Podsumowanie

Chciałbym bym dobrze zrozumiany. Nie twierdzę, że ta strategia jest optymalna. Celowo pisałem powyżej, że podobne zalety ma strategia jednego produktu, jak i kilku produktów. Najpewniej na tabletoid.pl pojawi się wkrótce drugi produkt, także Kiano (później być może kolejne). Sam niebawem otwieram kolejny sklep specjalistyczny, gdzie będą do wyboru 4 produkty, każdy z innej nieco półki cenowej (choć jednego producenta) i – co oczywiste – z innymi parametrami i odbiorcą docelowym. Zatem testuję różne rozwiązania, by móc moim Klientom lepiej doradzać, które z nich lepiej się sprawdzają.

Zauważ, że strategia jednego produktu zakłada oferowanie nie „jakiegoś tam produktu”, ale produktu OPTYMALNEGO. A optymalny może być tylko jeden produkt (oczywiście wedle pewnych kryteriów i w częściowo subiektywnej ocenie sprzedawcy). Stąd nie widzę uzasadnienia w oferowaniu kilku produktów do wyboru, jeśli miałaby je różnić tylko marka.

Jeśli chodzi o cenę i możliwości, to właśnie tablet Kiano Pro 10 Dual uważam na tę chwilę za optymalny wybór. Powiem więcej: dopiero ten sprzęt spełnił moje (raczej wygórowane) oczekiwania. Zatem nie będę oferował tańszych i uboższych produktów, bo w nie po prostu sam nie wierzę – nie chcę więc niczego „wciskać” na siłę.

A co jeśli chodzi o droższe produkty? Tutaj mamy generalnie podział na iPada i resztę stawki. iPad to osobna „bajka”, czczony produkt, lider rynku. Jeśli ktoś nie ma ograniczeń w budżecie na kupno tabletu (i akcesoriów, bo tanie nie są), a do tego nie przeszkadza mu zamknięty OS (system operacyjny), wybierze tablet Apple. I bardzo dobrze – to jednak nie jest grupa docelowa tabletoid.pl. Z kolei inne marki z półki „A” (czyli w przedziale cenowym, powiedzmy, 1300-2500 zł) są – moim zdaniem – nieoptymalnym wyborem na tę chwilę. Dlaczego? Bo kosztują kilkaset złotych więcej (lub nawet ponad 1000 zł drożej) od tabletu Kiano, a możliwościami są bardzo do niego zbliżone (matryca, wydajność, porty, gwarancja). Oczywiście w przypadku tych produktów (z półki „A”) sprzedaje marka, która jest znana i ceniona. I tu moja rola: pomóc marce Kiano stać się czymś rozpoznawalnym, cenionym i lubianym.

A Ty, Czytelniku, co sądzisz o strategii ultra-wąskiej specjalizacji w e-handlu?
Paweł Krzyworączka i jego sklep z seniorfonami

77 komentarzy

  1. Hej
    Myślę, że ultra wąska specjalizacja to świetna sprawa.
    W czasie dużej konkurencji warto sprowadzać tylko jeden produkt, generuje to mniejsze koszty marketingu tej jednej rzeczy i daje innym również możliwość również wąskiego wyspecjalizowania się.
    Taki rynek będzie zdrowszy oraz bardziej profesjonalny.
    Pozdrawiam

    Odpisz
  2. Według mnie powinno się znaleźć swoją własną, wąską specjalizacje w e-handlu, bo nie masz szans działając na przykład w niszy z Coca-Cola się przebić żeby być aż tak rozpoznawalnym jak oni. Ich marka jest budowana przez lata i jest tak mocno zakorzeniona w ludzkich umysłach, że praktycznie każdy człowiek ją kojarzy.
    Polecam użyć Planera Słów Kluczowych od Google to poszukania swojej własnej niszy. Dzięki temu darmowemu narzędziu możesz poszukać w swojej niszy podkategorii, które często są wyszukiwane w Internecie, a jest w nich mała konkurencja. Gdy znajdziesz niszę w której będziesz miał mniej niż 100 000 innych konkurentów i nie będą to koncerny typu Coca-Cola to śmiało powinieneś w nią wejść i zacząć budować tam swój biznes.

    Odpisz
  3. Myślę, że to dobra metoda dla programów partnerskich. Zwłaszcza na początek. Ogólnie mając stronę o ścisłej tematyce i produkt, który ją uzupełnia trafiamy prosto w grupę docelową.

    Odpisz
  4. Zgadzam się w 100% co do idei prowadzenia małych specjalistycznych sklepów internetowych. Na dzisiejszym rynku tylko wielcy gracze mogą otworzyć sklep z szerokim asortymentem nie do końca powiązanych ze sobą. Trudno go wypozycjonować.

    Odpisz
  5. Paweł, czytałem w pewnej książce, że jednym z najlepszych sposobów na znalezienie niszy rynkowej są fora i grupy dyskusyjne. Jakie są jeszcze najlepsze sposoby według Ciebie na znalezienie niszy rynkowej?

    Wąska specjalizacja odnosi się także do blogowania, nie?

    Odpisz
    • @Adrian,
      Jest wiele sposobów na znalezienie niszy dla siebie. Wiele zależy od tego, w jakim kierunku chcesz pójść. Niszę znajdziesz analizując m.in. blogi, fora, FB, Allegro, YT, czy wyniki wyszukiwania Google. Oczywiście konieczna jest głęboka analiza, zanim zabierzemy się na biznes w danej niszy – nie wystarczy pół dnia przemyśleń.

      Odpisz
  6. Witaj,

    Ciekawy artykuł, który potwierdza wnioski, do których sam doszedłem realizując swój pomysł. W tej chwili stawiam sklep jednoproduktowy kuracja-neera.pl
    Zastanawiam się nad kwestiami technicznymi, zdecydowałem się na WordPress i wtyczkę woocommerce i powoli zaczynam żałować tego wyboru, bo jednak wielu rzeczy brakuje i wymaga do dodatkowych, płatnych, prac informatyków. Na jakiej platformie Ty wystartowałeś? (opcja presty o której pisaliście w komentarzach jest bardzo ciekawa, bo ten sklep to dopiero początek moich jednoproduktowych planów 😉

    No i jeszcze jedna kwestia, co sądzisz o tym, by na stronie wejściowej klienta było tylko zdjęcie produktu, przycisk kupuj i link do dodatkowych informacji (wewnątrz serwisu)? Coś jak na dropbox.com

    Odpisz
  7. Pawle, dzięki za ten artykuł. Zgadam się z Twoimi argumentami.

    Jest sporo sklepów co sprzedają dużo różnego typu produktów. Moim zdaniem zamiast przebijać się przez ogrom takiej konkurencji, która już ma markę i pieniądze na reklamy, to lepiej pójść w wąską niszę. Do wyróżnienia się na tle wielkich korporacji mała firma powinna pójść w specjalizację.

    Taka sprzedaż pozwoli skupić się na jednym produkcie i ewentualnych dodatkach do danego produktu. W konsekwencji można pokazać korzyści produktu z różnych stron, bo sam go używam i dzielę się swoim doświadczeniem. Przy takiej wąskiej specjalizacji to musi być drogi produkt, aby taki biznes był rentowny. Dodatki będą dobrym uzupełnieniem do danego produktu i zwiększeniem dochodów.

    Ważną sprawą jak w każdym biznesie jest analiza rynku. Należy sobie odpowiedzieć na pytania:
    Czy dany produkt będzie miał odbiorców?
    Czy trend jest rosnący na zapotrzebowanie tego produktu?

    Jeśli rokowania są obiecujące, to warto podjąć ryzyko wejścia w ten biznes. W końcu zawsze jest ryzyko i nigdy nie ma 100% pewności, że wszystko będzie OK. Jednak jeśli dobrze zaplanujemy i wykonamy działania, to jest duża szansa na uzyskanie rentownego biznesu.

    Odpisz
  8. W pełni zgadzam się z powyższym artykułem, ciężko jest się wybić – jest pełno sklepów które oferują 15 000 produktów z hurtowni typu Action itp, sprzedają na zasadzie deepshippingu. Ciężko poruszać się po takim asortymencie, zaś sprzedawcy często sami nie wiedzą co sprzedają.

    Odpisz
  9. Strategia jest bardzo dobra aczkolwiek po sobie zauważyłem, że wielu klientów lubi mieć wybór. Czyli np trzy produkty w różnych cenach. Powiedzmy 1000 – 1500 – 2000zł. Moje badania są takie, że klient kupując produkt za 1000zł – czuje się źle, a więc najlepiej sprzedaje się produkt pośredni, najdroższy kupują ludzie muszący połechtać swoje ego. Nie chodzi tu nawet o sam produkt, bo mogą być bardzo podobne, i człowiek racjonalnie myślący wybrałby opcję pierwszą, jednak zrobienie 3 produktów i 3 cen sprawi, że Twój sklep więcej zarobi, a klient poczuje się lepiej.

    Odpisz
  10. Patrząc z perspektywy sprzedającego to bardzo pionierski pomysł. Kiedy jest się kupującym chciałoby się zakupić idealny produkt bez zbędnych bajerów w korzystnej cenie. Ja osobiście wybrałbym opcję nawet droższą niż rynkowa cena za produkt, który jest przetestowany i sprawdzony. Gdzie mogę przed zakupem zapoznać się z nim tak jakbym go miał w rękach. Nie zostanę też w odosobnieniu kiedy sprzęt odmówi posłuszeństwa.

    Odpisz
  11. W pełni zgadzam się z Jackiem – taka społeczność moim zdaniem rzadko się zdarza.

    Odpisz
  12. Moje doświadczenia powoli też sprowadzają mnie w kierunku, jaki zaproponowałeś. Prowadzę dość duży sklep internetowy i szczerze mówiąc nie idzie dobrze. Kwestią jest w prowadzeniu sklepu z jednym (czy ew. kilkoma) produktem jest znalezienie tego produktu. Samo przekonanie do produktu nie wystarczy – potrzebna jest jeszcze odpowiednia oferta producenta / dystrybutora oraz potencjał do sprzedaży.

    Gdzieś padł argument, że biznes dający zysk na poziomie 500 złotych miesięcznie jest nic nie warty. Nie zgadzam się z tym. Takich biznesów można prowadzić kilka / wiele – mogą one być współgrające ze sobą, a mogą dotyczyć zupełnie różnych dziedzin i branż. Osobiście zamierzam rozwijać się właśnie w tę stronę. Ładnie to brzmi – dywersyfikacja źródeł przychodów – ale w praktyce też to ładnie działa.

    Odpisz
    • Cześć Alpinisto,
      to, że nie idzie Ci dobrze duży sklep internetowy może mieć wiele przyczyn. Nie poddawaj się zbyt szybko. Być może rzut oka eksperta z zewnątrz odmieniłby Twój biznes. Znajdź doradcę, zapłać parę stów.
      Całkowicie zgadzam się z teorią mini-biznesów. Proste pytanie, co będzie lepsze:
      1) Prowadzić jeden spory sklep z zyskiem na poziomie 5000 zł netto dla właściciela
      2) Mieć 10 mini-sklepów, gdzie każdy generuje 1000 zł, czyli łącznie mamy 10000 na miesiąc.
      Jasne, że upraszczam. Więcej sklepów = więcej pracy np. z ich uruchomieniem i promocją. Z kolei większy sklep oznacza więcej produktów, więcej zamrożonej kasy, większe ryzyko biznesowe. Gdy 1 z 10 mini-sklepów kuleje, nic się nie dzieje – zamykamy go i już. A gdy nasz wymarzony duży sklep okazuje się nierentowny, wtedy… często jest prawdziwy dramat.

      Odpisz
    • Właśnie czekałem aż pojawi się ten argument.
      Kiedyś czytałem o eksperymencie Franka Kerna, który stworzył 20 stron generujących sprzedać na poziomie $1000 miesięcznie.

      Testował podobną tezę do postawionej przez Ciebie. Że warto stworzyć 20 stron mniej zarabiających w różnych tematach i niszach, niż epicko budować jedną większą markę, która zarobi te kilkadziesiąt tysiaków m-c.

      No i w efekcie po kilku miesiącach od stworzenia większej części zaplanowanych stron Kern się wycofał.

      Okazało się, że organizacyjnie jest to bardzo wymagające. Nie dało się utrzymać jakiegokolwiek supportu dla klientów w tak wielu różnych niszach. Ciężko było aktualizować tyle różnych stron.

      Nie chciałbym straszyć nikogo. Na 100% są warunki, w których ta strategia zadziała bezbłędnie. Być może Kern jest zbyt chaotycznym przedsiębiorcą (a zdecydowanie tak siebie pozycjonuje), żeby taki projekt ogarnąć.

      Osobiście wydaje mi się, że dobrą opcją jest trzymanie się „złotego środka”, czyli np. stworzenie kilku sklepów/stron, które ogarniają potrzeby JEDNEGO rodzaju klienta.

      Czyli jeśli w jednym sklepie sprzedaję tablet optymalny, to w drugim już nie biorę się za tablet luksusowy tylko biorę optymalną komórkę.

      Patrząc z takiej perspektywy przestaje mieć sens robienie stron skupionych na jakimś produkcie. Lepiej byłoby stworzyć sklep/stronę skupioną na określonym kliencie.

      Odpisz
      • @Artur
        Dzięki za komentarz.

        Eksperymenty Kerna jakoś średnio mnie interesują. Nie bardzo ufam marketerom zza oceanu. Czy to Kern powiedział, że dopiero jak zaczął kłamać, że zarabia miliony, to zaczął faktycznie zarabiać większe pieniądze? Jeśli nie on, to pewnie któraś jego kopia.
        Lecz jeśli masz link do jakiegoś raportu lub artykułu, który o tym mówi, to podaj mi go, proszę – chętnie się zapoznam.

        Kern raczej przyjął inną strategię. Jasne, że jeśli ktoś chciałby otworzyć sklepy w zupełnie różnych niszach, to nie jest to takie proste – choć możliwe. Po prostu taki sklep musiałby być na tyle zarabiający, że sensowne byłoby zatrudnienie pracownika. A wtedy ten jeden pracownik może bez problemu być specjalistą w tym sklepie, np. z samochodami zdalnie sterowanymi. I będzie doradzał klientom, prowadził bloga firmowego, marketing partyzancki, śledził nowości branży itd.
        Czyli np. sklep przynosi netto zysk ze sprzedaży na poziomie 5000 zł, pracownik nas kosztuje 3000, więc właściciel ma 2000 na czysto (oczywiście upraszczam). I wsio gra.

        Jednak strategia 10 czy 20 mini-sklepów z zupełnie różnym asortymentem, gdzie każdy sklep ma zarabiać (ze sprzedaży) na poziomie 500 zł miesięcznie nie ma sensu. Dlaczego? Bo wszystkim musi sterować jedna osoba (lub przynajmniej połową tych biznesów), a jedna osoba nie jest w stanie znać się na tym wszystkim, śledzić nowości itp.

        Rozwiązaniem jest podejście pośrednie: kilka mini-sklepów, ale „blisko siebie”. Czyli w jednym tablety, w drugim laptopy, w trzecim smartfony itd. Wtedy jest to jedna branża i jedna osoba może to ogarniać.

        Jestem jednak zdania, że każdy biznes powinien mieć minimum jedną osobę dedykowaną do niego. Jedna osoba nie powinna mieć w bezpośredniej obsłudze kilku sklepów. Zatem dobra byłaby opcja typu:
        1) mamy 10 mini-sklepów
        2) każdy zarabia na sprzedaży (zysk netto ze sprzedaży) np. 5000 zł
        3) każdy ma 1 pracownika, który zarabia 3000 zł brutto
        4) i nad wszystkim czuwa właściciel sklepów (który de facto je zbudował od zera) lub ich manager.
        Wersja z właścicielem jako managerem przyniesie 2×10=20.000 zysku miesięcznie, a wersja z managerem na etacie (lub prowizji) zarabiającym, powiedzmy, 5000 zł brutto da właścicielowi 15.000 zysku miesięcznie. Żyć nie umierać 😉 Brzmi jak bajka, ale zbudować coś takiego, to gigantyczna ilość pracy i wiedzy. Ale da się wykonać.

        Odpisz
        • Witaj Pawle

          Świetnie się Ciebie czyta masz wiele do powiedzenia na temat sklepu więc moje pytanie nie sprawi Ci kłopotu. Jestem laikiem jeśli chodzi o sklep internetowy a chcę go otworzyć powiedz mi proszę kogo wybrać jaką firmę trudniącą się sprzedażą stron i sklepów internetowych.

          Pozdrawiam Dariusz

          Odpisz
          • @Dario,
            uderz do Pawła Kazimirowicza i powołaj się na mnie (kazimirowicz.pl).

        • 3000,00 zł brutto – to nie to samo co koszty płacy. Nie byłeś nigdy pracodawcą, prawda?

          Odpisz
          • @Krzysiek,
            A Ty lubisz skupiać się na rzeczach bez znaczenia, zamiast na istocie zagadnienia? Byłem i jestem pracodawcą. A uproszczenia są po to, żeby nie zaciemniać tematu.

  13. od dłuższego czasu myślę też o e-sklepie tylko, że osobiście chciałbym zawęzić sprzedaż do 3 produktów.
    1 – opcja power – czyli najwydajniejszy najlepszy.
    2 – opcja econo – czyli produkt w najkorzystniejszej cenie.
    3 – opcja byłaby wypadkową wydajności i ceny.

    nazwy opcji to jeszcze kwestia nazwania.

    mam już nawet produkty, teraz tylko kwestia żeby to ładnie ogarnąć, nazwę, skrypt sprzedażowy i może coś uda się zrobić 🙂

    pozdrawiam Marcin „SirGalimatias”

    dzięki temu wpisowi utwierdziłem się ze to dobry pomysł

    Odpisz
    • Marcinie,
      cieszy mnie, że wiele osób myśli podobnie: niby chcemy wyboru, ale nie chcemy tracić czasu na poszukiwania, porównania, testy itd.
      Niebawem otwieram mini sklep z podobnym modelem do Twojego (planuję 4 produkty). Zobaczymy, jak pójdzie sprzedaż w takim sklepie.
      Pochwal się, jak uruchomisz swój projekt.

      Odpisz
  14. Wszystko o czym piszesz ma logiczne uzasadnienie. Jednak od teorii do praktyki spora droga. W związku z tym, czy mógłbyś podzielić się informacją o liczbie zamówień / miesięcznie.
    Mam na myśli przedział, np. 0-10,11-20,21-30 itp.

    Odpisz
    • Witaj Darku,
      na razie wstrzymam się z podaniem liczb. Sklep rozwija się nieźle. W tym miesiącu na razie mamy średnio 1 sprzedaż dziennie, ale to wszystko, co powiem na tę chwilę.
      Jak się domyślasz, takie dane są dla mnie niewygodne do podawania na forum publicznym – po co konkurencja ma to mieć na tacy? Owszem, sprzedaż na Allegro mogą monitorować (tam na razie Agito nas bije na głowę), ale już w sklepie – nie.

      Odpisz
  15. Zauważyłem w komentarzach, że jest spory opór wśród ludzi z pozytywnym odbiorem tej strategii sprzedaży. Zwykle wynika to z przeświadczenia, że zarobić można tylko wtedy kiedy ma się szeroki asortyment.
    Moim zdaniem to wielkie nieporozumienie, bo zyski mogą przecież być też wysokie przy dużej skali sprzedaży jednego produktu. A łatwiej będzie osiągnąć zadowalający poziom sprzedaży wykorzystując zalety specjalizacji.
    Prowadzimy w firmie z powodzeniem zbliżoną strategię już od dobrych kilku lat i wszystkie cechy i zalety, które Paweł tu przytoczył są obrazem naszej działalności. Moim zdaniem można sobie i firmie zrobić często dużą krzywdę idąc w szeroki asortyment, którego wybór z pozoru wydaje się tak oczywisty i właściwy.

    Odpisz
    • Witaj Andrzeju,
      dzięki za komentarz.

      Należy tutaj rozgraniczyć 2 sprawy, jak sądzę:
      1) Specjalizację
      2) Ultra-wąską specjalizację
      Jeśli chodzi o specjalizację w e-handlu (ale nie tylko tutaj), to nie mam wątpliwości, iż jest to doskonały wybór.
      Pytanie jest jednak o to, że zawężenie asortymentu do jednego (bądź kilku) produktu jest dobrym pomysłem i przyniesie oczekiwany efekt sprzedażowy.
      Na tę chwilę ciężko jest mi nawet próbować odpowiedzieć na to pytanie. Nasz tabletoid.pl fajnie się rozwija, każdego dnia coś się dzieje, jest sprzedaż, uruchamiamy kolejne kanały marketingowe itd. Jednak to dopiero początki. Za kilka miesięcy przyjdzie czas na analizę. A do tego niebawem mamy święta i czas prezentów – tym bardziej obraz będzie zniekształcony. W sumie to dopiero pełny rok (12 m-cy) pokaże, jak pomysł się przyjął i jaką ma rentowność.

      Odpisz
  16. Uważam, że pomysł jest dobry bo innowacyjny.
    Czy się sprawdzi i przyniesie korzyści to wyłącznie Twój problem i wierzę w to,że dasz radę. Wszystkie kobiety, które się wypowiadały
    jakoś optymistycznie podeszły do tematu i wierzą w Ciebie – czyżby babska intuicja?
    Niech tak będzie i znów się sprawdzi.
    Profesjonalizm górą!!!

    Odpisz
  17. Już kiedyś wcześniej wypowiadałam się na temat tabletoidu i nadal uważam,że pomysł jest jak najbardziej trafiony. Nie mam doświadczenia w e-handlu a jedynie w handlu tradycyjnym z lat 90-tych. Przypominam sobie, że jak skupialiśmy się na jednym produkcie – to następował „bum”sprzedażowy – dlaczego? chyba właśnie dlatego,że skupialiśmy się na szczegółach danego produktu, aby go zareklamować i pozyskać klienta – a potem to szło z górki.

    Odpisz
  18. Czy Ty na pewno sprzedajesz jeden produkt?
    Model, który prezentujesz bardzo przypomina numer Forda – jedno auto, w każdym (czarnym) kolorze ale w zamian koło zapasowe trzeba było oddzielnie dokupić (podobnie kilka innych „luksusowych akcesoriów”)

    W przypadku tabletów to mogą być np. pokrowce, specjalistyczne oprogramowanie itp. Zastanawia mnie czy „strategia 1 produktu” nie jest właściwie tylko strategią flagowego produktu będącego pretekstem do handlu akcesoriami do niego?

    Krótkie spojrzenie na tabletoid coś takiego sugeruje – strategia 1 produktu to jak sklep z akcesoriami do tego jednego produktu udający squeeze page. Jak w takim razie rozłożyć nacisk na finansowanie towaru i promocji?
    Ile poswięcić czasu na lokomotywę/flagę (np. Twój tablet) a ile na akcesoria?

    Odpisz
    • Dominik,
      Niemal cała uwaga promocyjna jest w tym układzie skupiona na promocji tabletu. Akcesoria są niejako „przy okazji” promowane. Jeśli ktoś wejdzie na sklep, to całkiem prawdopodobne, że zainteresuje się jakimś akcesorium. Co nie znaczy, iż wcale nie promujemy segmentu akcesoriów. Owszem, linkujemy również do podstron serwisu, gdzie one się znajdują. Oczywiście także dlatego, żeby serwis miał odnośniki nie tylko do strony głównej.
      Ale naszym celem nie jest skupienie się na handlu akcesoriami, lecz jak napisałem – promocja samego tabletu.
      Stwierdziliśmy, iż akcesoria powinny być w sklepie dla wygody Klienta. Bo skoro kupuje tablet, to po co ma jeszcze osobno gdzieś indziej szukać akcesoriów do niego i płacić drugi raz za przesyłkę? Od nas wszystko dostanie w jednej paczce i to jeszcze gratisowym kurierem.

      Odpisz
  19. Mniejsza ilość produktów = mniejsza sprzedaż
    Większa ilość produktów = większa sprzedaż

    Oczywiście z zastosowaniem tych samych zasad optymalizacji, reklamy i pozycjonowania.
    Że o większym LT w „normalnym” sklepie nie wspomnę 🙂

    Odpisz
    • Witaj bezimienny,
      hm, chciałbym odnieść się do Twojego komentarza, ale pierwsze dwie linijki zawierają tyle wartości merytorycznej, że mnie ona przytłacza 😉
      Zapewne prowadzisz duży sklep internetowy i masz doświadczenie w sprzedaży z małą i dużą ilością produktów. Jeśli tak jest, to podaj, proszę, konkretne domeny i liczby.

      Odpisz
  20. Mnie zastanawia coś innego, jeśli mamy tylko jeden produkt w który wkładamy spore środki i czas na promocje i to nie wypali (szczególnie przy nowej i mało znanej marce takie ryzyko istnieje) to zostajemy z niczym. Mając wiele produktów (biznesów) przy spadku lub nietrafionej promocji jednego (lub nawet kilku) zarabiają inne i w rezultacie jakoś wychodzimy na swoje.

    Poza tym wydaje mi się iż idea jednego produktu jest dość kłopotliwa i kosztowna. Oferta musi być skierowana do konkretnego odbiorcy zainteresowanego TYLKO tym produktem co zapewne jest niezwykle trudne i sporo kosztuje.

    Ciekawi mnie również (oczywiście nie oczekuje odpowiedzi) czy Paweł zainwestował własne środki w promocje tego produktu, osobiście nie odważył bym się zainwestować zapewne nie małych środków, czy może firma Kiano jest głównym sponsorem wtedy można poeksperymentować.

    No i na koniec na stronie tabletoid.pl czytamy „Wszystko o tabletach” to pomyłka czy nie w końcu to tylko jeden tablet.

    Odpisz
    • Dariuszu,
      nie bardzo zrozumiałem Twój pierwszy akapit. Mówisz o sklepie z szerokim asortymentem, czy o wielu biznesach (takiego słowa użyłeś), czyli wielu sklepach?

      Nie rozumiem też argumentu o kosztach tej strategii. W moim artykule podałem powody, dlaczego taka strategia ma niskie koszty startowe i nie tylko.

      Tak, sklep prowadzę samodzielnie (w sensie moja firma) i sam go promuję. Kiano oczywiście dostarcza tablety.
      Akcesoria kupuję w różnych miejscach.

      Masz rację, że tagline „wszystko o tabletach” wymaga przemyśleń. Zakładka „sklep” jest jedną z czterech. Podstawą społecznościowego wymiaru marki tabletoid.pl ma być forum i blog. Stąd taki tagline.
      Być może w przyszłości go zmienię, dzięki za sugestię.

      Odpisz
  21. Cześć,
    spojrzałem na ten artykuł z nieco innej strony. Biznesmen zakłada nowy biznes. I co robi? Informuje o nim wiele osób, które czytają wiadomości na blogu lub są zapisane na listę adresową.

    A kim są te osoby? Czy ludzie robiący e-biznes to przypadkiem nie jest doskonała grupa docelowa dla oferowanego produktu?

    I jeszcze na długo po opublikowaniu artykułu będą tu zaglądać ludzie zainteresowani tym, czy opłaca się wąska specjalizacja. Darmowy PR.

    Dlatego myślę, że Paweł piecze na jednym ogniu dwie… nawet trzy pieczenie 🙂

    Pierwsza, to oczywiście wartościowy content dla Czytelników. Bez dwóch zdań. Wspaniałe key-study poparte porządnymi argumentami. Budowa pozycji eksperta.

    Druga – wspomniana promocja sklepu.

    Trzecia – lawina komentarzy, w których ludzie przekazują swoje uwagi. Darmowy i wartościowy feedback dla sprzedawcy.

    Cóż, szczerze gratuluję Pawle, mam nadzieję, że dobrze wysmażone pieczonki będą Ci służyć – na wszystkie lub którykolwiek ze sposobów 🙂

    Odpisz
  22. Paweł ja na tej stronie daję po dwa produkty ale twoja wiadomość co jednego produktu jest super.Dlaczego dałam tylko 2 produkty otóż dlatego żeby każdy co ogląda produkty czekał z zainteresowaniem na następne.Spróbuję
    z jednym.Dziękuję za podsunięcie mi tej myśli.Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru 🙂

    Odpisz
  23. Witam wszystkich

    Jeśli chodzi o wąskie specjalizacje to widzę tylko 3 rozwiązania:

    – jeśli ktoś chce specjalizować się w jednym produkcie lub usłudze to powinna być ona droga z wysoką marzą wtedy jest sens pracować nad optymalizacją czegoś co wystarczy, że sprzedamy w nakładzie kilkudziesięciu sztuk rocznie i można z tego żyć

    – druga możliwość to sprzedaż masowa jeśli mamy jeden tańszy produkt ale sprzedajemy go rocznie w nakładzie tysięcy sztuk rocznie

    – ostatnia opcja to jest to co prezentujesz Pawle ale pod jednym warunkiem, że tą stronę traktujesz jak mikro sklep i zakładasz takich stron więcej z różnymi produktami tyle, że każda strona skupiona na jednym konkretnym wtedy ma to sens

    Nie ma innej opcji na robienie biznesu jak albo sprzedaż drogich produktów wysoko marżowych albo sprzedaż drobniejszych rzeczy ale na masową skalę.

    Inny rodzaj biznesu to tylko biznes, który jest rentowny ale co to za biznes, który przynosi załóżmy 500 zł miesięcznie zysku.

    Choć sam temat i pokazanie tego, że można zakładać takie mikro sklepy z jednym produktem jest według mnie dobrym pomysłem i podejściem ale jak mówiłem pod warunkiem, że masz ich więcej.

    Adrian Kołodziej działa podobnie w mikro niszach ale na ma jednego mikro sklepu tylko dużo więcej.

    Pozdrawiam
    Hubert Dudek

    Odpisz
    • Hubercie,
      z częścią argumentów oczywiście zgadzam się. Jasne, że nie jest to mój jedyny biznes. Choć nie bardzo wiem, o jakich 500 zł mówisz, bo na takim biznesie można zarobić przynajmniej kilkanaście tysięcy (po rozwinięciu). Zatem jak najbardziej może stać się jedynym biznesem właściciela.

      Podawanie przykładu człowieka, który sprzedaje poradniki w postaci plików pdf oraz nagrań audio-video w wielu niszach (od specyfików na porost włosów, po budowanie mięśni), tutaj nie ma uzasadnienia. Nawet nie oceniam teraz etyki takiego działania. Po prostu produkty fizyczne to inna bajka. Jeśli masz ponad 95% marży na produkcie (np. poradnik w pdf), to możesz wydawać na marketing 90% i 5% jesteś do przodu. A jeśli działasz w IT, gdzie marże są na poziomie od kilku do max kilkunastu %, to musisz „odrobinę” inaczej na to spojrzeć, niż na strategię: reklama -> odwiedziny -> lista adresowa -> mail -> sprzedaż.
      Ale to odrębny temat i nie czas ani miejsce, żeby o tym pisać.

      Odpisz
  24. Argumenty w artykule przedstawiłeś idealnie.
    Trudno się z nimi nie zgodzić.

    Dla osoby, która by zaczynała biznes Twój pomysł na jeden produkt, byłby bardzo ryzykowny.
    Natomiast Paweł, Ty możesz eksperymentować.
    Kto zabroni bogatemu 😉

    Już widać, że reagujesz na rynek bo myślisz o kolejnych produktach.
    Wydaje mi się że rynek polski jest trochę za mały na jeden czy nawet cztery produkty z takiej niszy. Chyba,że to będzie hobby.
    Ale to czas pokaże.
    A zachodni – masz jakieś wzorce sukcesu jednego produktu z tej epoki.

    ….ale skoro czarny Ford odniósł sukces to czego nie 🙂

    pozdr

    Odpisz
    • Robercie,
      właśnie osoba początkująca może spróbować tę strategię, bo mało ryzykuje (głównie czas). Uważasz zatowarowywanie sklepu z setkami produktów za lepszy pomysł dla kogoś, kto zaczyna?

      Z tym „bogatym” to dałeś czadu 😉 No chyba że bogaty duchem, to taaaak 😉

      Nie chodzi o hobby. Zresztą wszystko zależy od Twoich oczekiwań. Ale i na takim biznesie można zarabiać na życie, więc nie mówmy o hobby, na którym ktoś zarabia kilkaset złotych.

      Odpisz
  25. Dodam tylko, że taki produkt powinien jeszcze docierać do szerokiego grona odbiorców, żeby na tym coś zarobić, produkty niszowe byłoby ciężko tak sprzedawać.
    Najbardziej mnie cieszy to że testujesz temat, może byś napisał jakiś kurs na temat sklepów internetowych, bo chyba nic takiego nie masz a by się przydało jakieś kompendium wiedzy na ten temat,bo jak na razie nic takiego nie znalazłem w sieci,ale może słabo szukałem.

    Odpisz
    • Krzyśku,
      jeśli chodzi o szkolenie ze sklepów, to m.in. po to prowadzę 2 sklepy (i niebawem otwieram trzeci), żeby pokazywać różne sprawy na żywym organizmie i żeby pokazywać liczby, testy itd.
      Zapewne takie szkolenie zrobię, ale nie wcześniej niż za pół roku.

      Odpisz
  26. Moim zdaniem oferowanie jednego produktu sprawdzi się tylko w przypadku bardzo nietypowego asortymentu. Tabletów na rynku jest od groma i są bardzo powszechne, poza tym ludzie często boją się taniości. Gdyby to było coś bardzo rzadkiego i wyspecjalizowanego, to jak najbardziej TAK.

    Odpisz
    • Cześć Wojtek,
      a moim zdaniem, już się nieźle sprawdza 😉
      To jest produkt do szerokiej grupy docelowej, ale dość konkretnej. Wiem, brzmi to dziwnie, ale tak jest akurat tutaj.
      Po prostu wiele osób chce mieć już tablet, ale nie chcą wydawać więcej niż 1000 zł. Za to są dość wymagający. Dlatego nie chcą czegoś za 300-700 zł, bo nie spełni ich oczekiwań. Nie bez kozery napisałem „optymalny tablet” – za taki go po prostu uważam. Zatem cena dla tej grupy docelowej jest OK, a możliwości tabletu spełniają ich oczekiwania.
      Dodając do tego 24 m-ce gwarancji door-to-door, mamy naprawdę doskonałą ofertę.

      Odpisz
  27. Pomysł bardzo dobry, extra…
    Jak każdy pomysł wymaga dopracowania na pewno 🙂
    Już to robiłam w realu zawężając ilość produktów a nie rozszerzając.
    W tej chwili pracuję nad pomysłem w Internecie.

    Odpisz
    • Cześć Jasna 8 (ależ nick, hehe),
      dzięki za miłe słowo.
      Powiem Ci szczerze, że o ile nie mam wątpliwości, co do spójności mojej strategii w przypadku marki tabletoid.pl, to cały czas mam na uwadze głosy osób, które mówią o kilku produktach. Np. kilka stref cenowych i w każdej z nich optymalny produkt. Tak właśnie robię w kolejnym sklepie z cyklu „mini”, który dosłownie na dniach otwieramy (postaram się do 2 tygodni, ale mam masę na głowie teraz, więc może się opóźnić).
      Będą 4 produkty do wyboru, różniące się ceną i możliwościami.

      Odpisz
  28. Witam
    Ogólnie przyjrzalem się temu projektowi, śledzilem Twoje poczynania, widziałem aukcje na allegro (jednak tam coś nie idzie) i moje wnioski sa takie: sprzęt dobrałeś bardzo fajnie, bo gdybym miał dziś kupić tablet 10″ to pewnie bylby to Kiano 10 dual zakupiony u Ciebie, strona bardzo wyczerpująca w informacje (na allegro tez), dodatki jako gratis ciekawe i oczywiscie na TAK ale…

    …fatalna wg mnie branża. Kiano 10 to nowy produkt i poki jego parametry sa okej Twoj sklep bedzie okej. Jedak za 2 miesiace ten Kiano bedzie juz przezytkiem. Dzis dopoki na Twoim mini sklepie będzie najniższa cena skusilbym sie na zakup u Ciebie bez 2 zdan. Ale jeśli gdzie indziej znalazlbym cene niższa nic mnie u Ciebie nie trzyma bo wyjatkowosc towaru jest zerowa, a eksperta od tabletow sprzedajac jeden model nie zrobisz z siebie nigdy.

    Nie pomoze w tym tez wg mnie forum jako dodatkowe wsparcie i poradnik „jak kupic tablet”, bo forum przy jednym produkcie jest mocno naciagane a poradnik to chyba dla opornych. Jedyne kim mozesz zostac to expertem od tabletu Kiano 10 ale co to wtedy za ekspert ktory nie zna innych modeli?

    Sam osobiscie jestem ciekaw jak Wam to pojdzie. Na allegro widzialem ostatnio zero. Czy mozesz sie pochwalic ile juz sztuk sprzedaliscie od startu sklepu?

    Odpisz
    • Witaj Pawle,
      masz rację: tablety to dynamicznie zmieniająca się branża. Możesz mi jednak wierzyć, że Kiano stara się nadążać za innymi, a może się zdarzyć, że ich wyprzedzi z wprowadzeniem jakiegoś rozwiązania.

      Mówisz, że tylko cena się liczy. Nawet jeśli tak jest w Twoim przypadku, to możesz mi wierzyć, że nie każdy tak myśli i działa. Nie mówię o teorii – prowadzę 2 własne sklepy (trzeci w przygotowaniu) i doradzałem i konsultowałem już mnóstwo innych e-sklepów. Nie pamiętam ani jednego, który miałby najniższe ceny w Internecie. A większość z nich była rentowna – niektóre nawet bardzo.
      Jako przykład podam Ci zakup dosłownie sprzed 2 dni: Klientka kupiła u mnie telefon za pewną kwotę, a na Allegro w tym samym czasie można go było kupić 40-50 zł taniej.
      Cena to tylko jeden z elementów do budowy przewagi konkurencyjnej – a do tego najgorszy dla sprzedawcy.

      Zgodzę się oczywiście z Tobą, że branża tabletów jest BARDZO konkurencyjna. Ale i niesamowicie rozwojowa i przyszłościowa. Warto zatem wejść właśnie teraz w ten rynek.

      Widzę, że patrzysz oczami geeka, lub przynajmniej osoby obeznanej dobrze z technologią i tego typu urządzeniami. Uwierz mi, że po Internecie chadzają również osoby mniej wyedukowane technologicznie.

      Na Allegro na tej pierwszej aukcji, o której mówisz, sprzedaliśmy do tej pory 1 tablet. Mamy najkorzystniejszą ofertę w tej chwili (darmowego kuriera ma konkurencja, ale 4 dodatków gratis – już nie), ale ciężko jest zwycięsko rywalizować z Agito, nie mając komentarzy, świeże konto, strona aukcji jeszcze nie doskonała, a nawet strony „O mnie” jeszcze nie zdążyłem przygotować. Zatem wszystko trzeba zbudować, krok po kroku.

      W sklepie sprzedało się od początku jego działania (czyli niespełna 3 tygodnie) oczywiście więcej sztuk, ale nie chcę na razie podawać liczb (i nie wiem, czy w ogóle to zrobię – przynajmniej na razie), z różnych względów.

      Odpisz
      • Wydaje mi się, że wszystko zależy też od partnera jakim jest Kiano. Twój projekt zainteresowal mnie co prawda przypadkiem ale nie bez powodu przygladalem sie mu z ciekawoscia.

        Kiedyś chciałem zakupić któregoś z tych pierwszych Kiano (takiego z tunerem TV) mialem jakies pytanie, bo nie mogłem znaleźć informacji w sieci o tym tunerze. Probowalem sie dodzwonic na ich infolinie – JEDNA WIELKA PORAZKA mimo kilku chyba 10 prob.

        Dlatego tez uwazam, ze nie sam tablet jest kluczem do sukcesu, nawet nie prowizja jaka dostajesz za sprzedaz ich produktow (a pewnie jest niezbyt wysoka przy marzach sprzetu komputerowego) ale przede wszystkim obsluga klienta. Jesli osobiscie nie moge dodzwonic sie gdzies po 10 probach, to taka firma po pierwsze nie wzbudza we mnie zaufania, po drugie wrecz nawet wlacza mi sie czerwone swiatlo.

        Podobnie bylo kiedys z GoClever (n samym poczatku). Niby tez door-2-door a koledze jak sie popsul tablet to nawet nie bylo gdzie zadzwonic: nie ma takiego numeru, my tego tabletu nie przyjmiemy i inne „kfiatki”. Nie wiem jak teraz.

        A jak to wyglada w Kiano? Bo ja osobiscie jako potencjalny klient po nieudanej probie dowiedzenia sie czegokolwiek o produkcie nie ufam tej firmie totalnie.

        Odpisz
        • Witaj Pawle,
          dzięki za komentarz.

          Może nie wszystko zależy od partnera (Kiano), ale wiele – tak.

          Masz rację, wcześniej Kiano nie spełniało pewnych standardów, których np. ja oczekuję (Ty również). Teraz jest inaczej – dojrzali już. Możesz do nich zadzwonić, odbierze miła osoba i odpowie na Twoje pytania. Spróbuj dodzwonić się do innej firmy produkującej tablety z segmentu „B” – rzadkością będzie sukces w dodzwonieniu (sam sprawdzałem).

          Co do marży, to masz rację, że w tej branży jest niska, jednak nie aż tak niska, jak pewnie masz na myśli. Nie podam dokładnej kwoty, ale jest to przyzwoity wynik.

          Powtórzę: na dzień dzisiejszy możesz spokojnie dodzwonić się do Kiano.

          Piszesz o obsłudze Klienta. Hm, więc jeśli widzisz na tabletoid.pl tablet Kiano, to zadzwonisz do producenta spytać o coś, czy do mnie? No właśnie. A do mojej firmy dodzwonisz się niemal zawsze (mamy podany 1 numer stacjonarny i 2 komórkowe).
          Zatem na tę chwilę pomogę Ci ja, ale i Kiano.

          Z GoClever obecnie jest… nie napiszę, bo ktoś może to odebrać jako nieuczciwą konkurencję. Po prostu proponuję dokonać próby dodzwonienia się do nich.
          Zresztą niebawem będę oddawał ich tablet do reklamacji (kupiłem kilka miesięcy temu dla testu), więc zobaczę na żywo jak zadziała gwarancja.

          Widzę, że jesteś uprzedzony do Kiano. Rozumiem Cię – masz powody, jak napisałeś.
          Pamiętaj, że firmy ewoluują. Tak było i jest także z Kiano. Zaczęli od naprawdę tanich tabletów, na szybko próbowali wejść w rynek. Weszli do dużych sieci handlowych i rozpoczął się rozwój.
          Gdy wprowadzili tablet 9,7 cala z matrycą IPS, powiedziałem właścicielowi (znałem go już wcześniej), że to jest to, na co czekałem. Wziąłem go do testów i… nie mogłem znaleźć wad (no, może jakieś detale, które obecnie już dawno poprawili). I wtedy podjąłem decyzję o wejściu w temat.

          Mam nadzieję, że jeszcze przekonasz się do Kiano. Bo osoby, które najpierw miały złe doświadczenia i są sceptyczne, a później przekonują się do danej marki, są jej największymi ambasadorami.

          Odpisz
          • To o czym pisalem mialo zwiazek z checia zakupu tabletu kiedys. Dzis jestem na dosc mocno zaawansowanym etapie gdyz chce wydawac e-magazyn dla kobiet z typu tych o urodzie i zdrowiu. Swoje pytanie zadalem dosc podchytliwie aby wybadac jakie sa warunki wspolpracy z nimi bo sam chcialbym promowac jakis tablet w naszym magazynie. Niestety to co piszesz sie nie potwierdza. Dodzwonic sie do Kiano to jak wygrac los na loterii. Kiedy Pan juz odebral, dal mi jedynie maila do Pani z marketingu na ktorego wyslalem swoja propozycje. Pani nie odpisala wiec ja zapytalem raz jeszcze na co otrzymalem”na szybciocha skleconego maila ze nie miala czasu i odpowie jutro”. To bylo przeszlo tydzien temu i mimo moich 4 prob dalszego kontaktu zero odzewu. Kiedy zadzwonilem znow do dzialu handlowego aby poprosic o numer do Pani z marketingu dano mi do zrozumienia, ze nie jestem godzien. PO-RA-ŻKA! Z tym mi sie bedzie dalej kojarzylo Kiano i Barel Poland – kłopot z kontaktem i strata czasu. A szkoda bo mogli miec fajny kanal dystrybucji swojego sprzetu (magazyn na dzien dobry otrzyma 60-70 tys kobiet).

        • Pawle, powtórzę: jeśli chcesz, to przyjedź do mnie i zrobimy wspólny test dodzwonienia się do Kiano. Być może próbowałeś to zrobić w najbardziej obleganych godzinach, nie wiem. Dodzwonienie się do Kiano to nie los na loterii, ale ewentualnie kilka prób. Ale jeśli sugerujesz, że nie piszę prawdy, to tylko konfrontacja może pokazać stan faktyczny.

          Spytałem o Twój przypadek właściciela Kiano. Nie znał go (czyli przypadku) osobiście, ale powiedział, że podobnych propozycji mają dosłownie po kilka lub kilkanaście dziennie. Być może Twoja propozycja ich nie zainteresowała i nie wyrazili chęci współpracy. Tego nie wiem.

          Odpisz
          • No to moze ku przestrodze – moj przypadek. Propozycja wspolpracy wyslana mailem (zero odzewu). Na infolinii, kiedy juz udalo mi sie chyba za 10 czy 11 razem dodzwonic Pan spuscil mnie na drzewo, ze nie rozdaje telefonow (co dziwne dzwonilem w sprawie wspolpracy a nie otrzymalem telefonu do marketingu, ktory o tym poniekad decyduje – tajemnica jakas chyba). Ponowilem zapytanie mailem. Na drugi dzien otrzymuje maila z informacja, ze jutro bedzie decyzja. Oczywiscie nikt sie nie odezwal przez prawie tydzien. No ale po tygodniu otrzymuje info, ze KIANO (Barel Polska) jest zainteresowany wspolpraca barterowa i jesli my jestesmy chetni to jak najbardziej. Przeslalem swoja konkretna propozycje takiej wymiany. Tydzień cisza. Dzwonie, Pani przeprasza i obiecuje kontakt jutro. Zgadnijcie co dalej – cisza. Dzwonie poraz kolejny, Pani znow obiecuje, ze bedzie sie kontaktowac jutro. Na drugi dzien cisza. Dzwonie zatem po 3-4 dniach, Pani obiecuje kontakt za pol godziny. Mijaja dwie, nikt nie odzwonil. Dzwonie poraz kolejny i dowiaduje sie od Pani, ze jednak po namysleniu narazie nie beda zainteresowani wspoplpraca. Przykro mi, bo stracilem miesiac, dlatego KIANO to dla mnie porazka komunikacyjna. WYJATKOWO NIE POLECAM! Jak oni maja caly zespol taki to sie nie dziwie negatywnym opiniom w sieci na temat KIANO. No ale na to sobie trzeba zasluzyc – ja to przezylem i potwierdzam.

  29. Nie bardzo wyobrażam sobie bazowanie sklepu na jednym produkcie. Faktem jest to, że dla sprzedawcy jest to bardzo wygodne i jest on w stanie stać się ekspertem w swojej branży. Ale chyba każdy produkt ma swoją sezonowość jeżeli chodzi o sprzedaż, więc w martwych okresach pozostaje wybrać się na przymusowy urlop lub szukać dodatkowego zajęcia. Każdy produkt też ma swój cykl życia, więc wcześniej czy później jego sprzedaż się skończy.

    Odpisz
    • Witaj,
      tutaj sezonowość akurat nie ma znaczenia. Tablety sprzedają się przez cały rok.
      Poza tym, nic nie stoi na przeszkodzie, by mieć kilka (lub więcej) mini-sklepów w wielu niszach rynkowych.
      Jeśli chodzi o cykl życia produktu, to tutaj nie ma większego problemu: po prostu oferowany produkt zastępuje jego nowsza wersja – i tyle.

      Odpisz
  30. Pomysł z tym aby 1 produkt = 1 domena
    nie jest zły, a co ciekawe są gotowe rozwiązania, aby nad tym zapanował 1-den dział sprzedaży – nie mając do obsługi, dziesiątki-setki panelów do zarządzania takimi sklepami. Pojawia się coraz więcej rozwiązań.

    Nawet darmowa opensourceowa Prestashop.pl wprowadziła ostatnio z wersją 1.5 tzw. Multistore – czyli wielosklepowość – a więc mamy jeden panel zarządzania i wiele sklepów, domen.

    Można wtedy nawet podejść bardziej rewolucyjnie i nie zastanawiać się nad wymyślaniem domeny, tylko tworzyć taką, jak brzmi

    np. mamy produkt który nazywa się Precision DC1400 – zakładamy domeną PrecisionDC1400.pl – a jak wychodzi z użycia, przekierowujemy na nowszy model a po roku uwalniamy taką zbędną nam domenę.

    Odpisz
    • Jacku,
      Twój pomysł wygląda bardzo ciekawie. Jeśli nikt na to nie wpadł do tej pory, to po Twoim poście ktoś może się skusi.

      Sam kiedyś myślałem nad stroną sprzedażową z kamerą Sony NEX-VG10. Była to rewolucyjna kamera: jakość niemal filmowa, a cena około 6000 zł. Wcześniej takie kamery były w cenie generalnie powyżej 20.000 zł. Sony zrobiło rewolucję tą kamerą. Zresztą dalej to robi – tylko nowszym modelem.

      Tak, nowa Presta ma multistore i warto się z nią zapoznać. Zarządzanie wieloma sklepami z jednego panelu to duża wygoda w wielu kwestiach (nie tylko jedno logowanie).

      Odpisz
  31. Witaj! Pomysł bardzo mi się podoba pod tym względem, że mogę sprzedawać coś, na czym się znam i co czuje a nie wciskać klientowi towar, o którym nie mam zielonego pojęcia a cała wiedza ogranicza się tylko do tego, co przeczytałem na temat danego produktu Jak dla mnie pomysł na sprzedaż jednego produktu jest strzałem w 10
    Pozdrawiam

    Odpisz
    • Błażeju,
      dzięki za komentarz.
      Dokładnie: też nie chcę oferować czegoś, czego nie znam.
      Jednak to, że nie chcę, nie zawsze oznacza, że jest to możliwe.

      W tym akurat przypadku, faktycznie sam używam tego tabletu, znam go prawie na wylot. Także każde akcesorium, które pojawia się w sklepie (np. http://tabletoid.pl/akcesoria-do-tabletu/przejsciowka-mini-hdmi-do-tabletu) testuję, robię zdjęcia i sam opisuję. Tutaj tak się da.
      Ale już np. w innym naszym sklepie, z telefonami dla seniorów http://senio.pl , co prawda mam wszystkie telefony, które oferuję, ale niektórych nie znam z realnego działania. Czytam opinie, kupuję tylko udane modele – to tak. Ale własnej opinii wynikające z praktyki – nie mogę już mieć.
      Nie zmienia to faktu, że sklep internetowy z około dwudziestoma modelami telefonów dla osób starszych, z których przynajmniej kilku używają osoby w mojej rodzinie (używają telefonów, nie osób ;-)), więc je (telefony) dobrze znam z działania – dalej jest sklepem specjalistycznym, w którym sprzedawca może dobrze doradzić Klientowi.

      Odpisz
  32. Zastanawiam się jak to zadziała na usługi, mam wrażenie ze podobnie. Czyli wąska ekspercka dziedzina w zakresie usług może przyciągnąć klienta już zdecydowanego niż poszukującego. Pytanie oczywiście brzmi: czy lepiej przyciągać poszukujących, nie do końca zdecydowanych klientów czy też takich, którzy wiedzą czego chcą i szukają tych właśnie rozwiązań? Obecnie sama jestem w fazie testowania różnych rozwiązań, tym bardziej zainteresowały mnie informacje zamieszczone w artykule i z niecierpliwością czekam na następne. Pozdrawiam

    Odpisz
    • Witaj,
      w usługach jest podobnie, choć w sumie nawet lepiej. Bo możesz koncentrować się na jednej usłudze, promować ją, ale jak przyjdzie do rozmowy z Klientem (a w przypadku usług najczęściej ma to miejsce – nie licząc np. typowych e-usług realizowanych online bez udziału człowieka), to wtedy masz szerokie pole do popisu: możesz zaproponować inną usługę, czy rozszerzenie wybranej przez Klienta.

      Odpisz
  33. Z tezą w artykule zgadzam się w 100%, natomiast nie napisałeś chyba jak Ci idzie z tym tabletowo. Czekamy na jakieś twarde dane. Skoro to eksperymentalny projekt, to powinieneś chyba coś napisać na temat wyników 🙂

    Odpisz
    • Marku,
      nie tabletowo, a tabletoid 😉
      Wyniki opiszę, ale jeszcze nie teraz. I nie wiem jeszcze, jak szczegółowo. Są to informacje, które są istotne dla mojej konkurencji.

      Odpisz
  34. Jeżeli proponujesz tylko jeden produkt w sklepie, to powinien spełniać cechy swoiste
    uniwersalne, wyjątkowe przydatne nawet klientowi wymagającemu, który będąc zadowolony przyjdzie powtórnie i swoje
    pozytywne uwagi przekaże innym. Pozdrawiam
    Jan Prystupa

    Odpisz
    • Dzień dobry, Janie,
      masz całkowitą rację. Dokładnie z tego powodu zacząłem sprzedaż tabletów dopiero teraz. Wcześniej moje oczekiwania spełniały tylko drogie tablety (>2000 zł). A teraz poniżej 1000 zł mam w ofercie tablet, który oferuje wszystko, czego trzeba nawet wymagającemu Klientowi.
      Trzeba oczywiście dodać, że nie ma produktu dla każdego, więc i Kiano Pro 10 Dual ma swoją grupę docelową.

      Odpisz
  35. Osobiście uważam, że tego typu specjalizacja zależy od oferowanego produktu, a dokładniej od jego typu.

    Akuratnie w tym przypadku obawiam się, że tablety należące do typu technologicznego, będą zbyt szybko ewoluować i konkurencyjność parametrów wytrzyma raptem kilka miesięcy. Później kilka na „odgrzewanego kotleta” i… chcąc nie chcą trzeba będzie go zmienić na inny model.

    Po prostu technologia bardzo szybko się rozwija. Teraz nastaje moda na tablety i obstawiam, że jeszcze przez kilka lat co raz coś nowego będzie, zanim i w tym przypadku rynek się nasyci, albo powstanie coś nowszego. W sensie techonogicznym wg mnie nie ma co się zawężać. Na rozkęcenie biznesu moze być, ale długofalowo w tym przypadku przynjamniej okresowe zmiany, o ile także nie zwiększenie wyboru, będzie z czasem wymagane.

    Odpisz
    • Witaj,
      zmiana modelu nie stanowi żadnego problemu. Jasne, że w tej niszy sprzęt dość często się zmienia. Zauważ, że w ostateczności nawet zmiana marki Kiano na inną byłaby możliwa (choć nie rozważam tego – jestem bardzo zadowolony ze współpracy z nimi, no i z tabletu).
      Masz rację, tablety będą ewoluowały. Mam jednak nadzieję, że słowo „tablet” zostanie, bo ono niejako spaja moją strategię. Zatem urządzenia przyszłości, które będą być może jakimiś hybrydami, pewnie też będziemy oferowali.

      Odpisz
  36. Hm…

    Z jednej strony te 10 argumentów przemawia na korzyść tego modelu, ale zastanawia mnie czy nie ma jednak zbyt dużych ograniczeń dotyczących głownie up- i, down-sellingu.

    Pewnie trzeba to przetestować w dłuższym okresie, ale gdyby ktoś nie chciał tego konkretnego modelu produktu można zaproponować mu tańszy lub skusi na dany model – dlaczego nie zaproponować mu droższego z dodatkowymi opcjami (np. 3G – o czym dyskutowaliśmy pod Twoim ostatnim wpisem)?

    Podobnie z cross-sellingiem – jeśli ktoś kupi tableta – może będzie chciał jakieś urządzenia peryferyjne itp.

    Jak wiesz działam też w branży… można powiedzieć medycznej 😉 – bardziej jeszcze off-line’owo niż on-line’owo..

    Kiedyś miałem do dyspozycji tylko jeden produkt i jakoś to szło. Potem zaczęły pojawiać się kolejne – dziś jest 7 dodatkowych.

    Chyba trochę podświadomie zacząłem stosować cross-selling proponując klientom dodatkowe produkty i… (pochwalę się) dziś mam jeden z najwyższych wskaźników cross-sellingu w firmie, z którą współpracuję.

    Może model, który proponujesz wystarczy lekko zmodyfikować…
    Może wtedy będzie to model idealny 😉

    Odpisz
    • Witaj Seba,
      tańszego modelu nawet nie rozważam w tej chwili. Tzn. tańszego 10-calowego, bo mniejszy – owszem.
      Jeśli zaś chodzi o droższy model z modemem 3G – to tak, pojawi się takowy w sprzedaży (oczywiście Kiano).
      Akcesoria będą oferowane w upsellingu (zwiększaniu wartości koszyka zakupowego).

      Odpisz
  37. Jestem ogromnym zwolennikiem testowania nowych rozwiązań tak w działaniach marketingowych, jak i w poszukiwaniu nowych modeli biznesowych. Model „jeden produkt” jest intrygujący – argumenty Pawła z jednej strony są zgodne z tym, do czego zawsze sam namawiam e-sprzedawców („wertykalizacja” sprzedaży, tj. sprzedaż „pionowa”, zawężona, zamiast modelu szerokiego – horyzontalnego). Ten drugi bowiem kojarzy się nam ze sklepami w rodzaju „1001 drobiazgów”, które słynęły z kiepskiej jakości produktów.

    Mam jednak obawę, czy sklep jednoproduktowy nie będzie drugą skrajnością – eksperckość eksperckością, ale dziś klient chce (a wręcz MUSI) mieć wybór. Przedstawienie jednego tylko produktu ten wybór mu odbiera; więcej: może rodzić obawy, że sprzedawca promuje produkt, który niekoniecznie jest najlepszy, ale na który np. otrzymał najbardziej dogodne warunki od producenta/dostawcy.

    Ciekawym kejsem może być sklep 1440minut.pl – powstał kilka lat temu, a jego ideą było prezentowanie każdego dnia (doba ma 1440 minut) jednego tylko produktu w bardzo ograniczonej ilości (np. 5-10 sztuk). Z ciekawości zajrzałem dziś na tę stronę – sklepu już nie ma, choć pojawia się zapowiedź reaktywacji (a może reanimacji?;). Oczywiście nie jest to dokładnie zbieżne z pomysłem Pawła, ale ogólne podobieństwo rzuca się w oczy.

    Dość spekulacji – myślę, że najlepszej odpowiedzi udzieli sam rynek. Jestem ogromnie ciekaw, jak przyjmie się idea tak daleko posuniętej wertykalizacji sprzedaży.

    Odpisz
    • Cześć Maćku,
      całkowicie zgadzam się z Twoimi argumentami odnośnie wyboru. Jednak dalej pozostaje pytanie: czy przedstawione przeze mnie 10 argumentów ZA nie przeważa dania wyboru. Sprawę uważam za otwartą.
      Nie zmienia to faktu, że już teraz zakładam rozszerzenie asortymentu o kolejny model Kiano, a później… kto wie, co później. Nie jestem głuchy na potrzeby rynku i Wasze (Czytelników, Klientów) głosy. Skoro tak wiele osób podkreśla wybór, to bezwzględnie jest on kluczowy.

      Odpisz
      • Z tym, że nie do końca jest tak, że klient nie ma wyboru.

        Wiele osób poszukujących optymalnego tabletu szuka w wielu miejscach. Trafiając na Tabletoid.pl gdzie zaprezentowany jest optymalny tablet z pewnością weźmie go pod uwagę i zapamięta bardziej niż inny zaprezentowany w „zwykłym” sklepie.

        Paradoksalnie oferta kierowana jest właśnie do tych, którzy porównują różne oferty. Masz wybór, możesz kupić na tabletoid.pl albo w innym miejscu.

        A tak poza tematem. Paweł, zdecydowanie masz głowę do wymyślania dobrych domen. Tę zapamiętałem już po pierwszym razie. Ile Ci średnio zajmuje opracowanie tego typu domeny?

        Odpisz
        • Norbercie,
          masz rację, że 1 model to wielokrotnie większa zapamiętywalność.

          Tę domenę akurat wymyślił mój brat, Piotr.
          Ile czasu zajmuje opracowanie domeny? Bardzo różnie z tym bywa. Czasami jest to pomysł w jednej chwili: patrzę na jakiś biznes, od razu myślę o nazwie, sprawdzam czy wolna – i gotowe. A czasami siedzę wiele godzin. Nad jedną z naszych domen (projekt startuje niebawem) siedzieliśmy w sumie kilka tygodni. Było mnóstwo pomysłów, długo wybieraliśmy. Oczywiście efektywny czas pracy nie wyniósł 100 godzin, ale ze 30 na pewno.
          Czasami zdarza się, że próbuję opracować dla Klienta domenę i… nic z tego nie wychodzi. Tzn. zawsze coś opracuję, ale chyba 2 razy zdarzyło się, że Klient nie zdecydował się na moje propozycje. Wtedy ja straciłem czas, Klient też trochę, a domeny nie ma. No ale opracowywanie domen to nie praca taśmowa i nie zawsze idzie gładko.

          Odpisz
    • Dzienny model sprzedaży miał już dawno, dawno temu woot.com

      Z tym, że z czasem to rozwinęli i teraz wokół społeczności jaką zbudowali, pojawiły się dalsze działy dla dzieci, sport, wino …

      Z tym, że taka sprzedaż wymaga społeczności lubiącej takie promocje.
      Dajemy Ci 1 produkt i w dodatku presja czasu, bo możesz go kupić tylko przez parę godzin.

      Odpisz

Skomentuj Błażej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Uwaga: zasady rozsądnego komentowania.
1. Daruj sobie komentarze typu "Dobry wpis", "Gratulacje! link.pl" itp.
2. Komentuj tak, jakbyś chciał, aby u Ciebie komentowano.
3. Podawaj w formularzu Twój prawdziwy adres e-mail (jest bezpieczny!)
4. Link do Twojej strony WWW (w podpisie) pokaże się dopiero wtedy, gdy napiszesz 5-ty komentarz na ebiznesy.pl. Pamiętaj jednak, aby zawsze podawać ten sam adres mailowy (komentarze zliczane są właśnie po mailu).