Jeśli chodzi o Google, to wszystko powinno być idealne
Hmm, no właśnie: powinno być. Coś Ci powiem: gdybym dysponował takim budżetem jak Google, dopracowałbym wszystkie produkty do perfekcji. Pod każdym względem. Od domeny, po funkcjonalność. Każdy detal. Dlaczego taki gigant jak Google tego nie robi? Hmm, myślę, że próbuje robić. Jednak im większa firma, tym trudniej wszystko ogarnąć. Pojawia się wielostopniowy proces decyzyjny, poszczególne serwisy, aplikacje, projekty podlegają pod różne działy, zespoły, zaczynają się problemy z komunikacją wewnątrz firmy, pracownicy często konkurują między sobą itp. Te i inne powody sprawiają, że wielkie firmy – choć mają przecież na to środki – nie mają dopracowanych do perfekcji swoich produktów i usług. Być może pomyślą kiedyś o zatrudnieniu mnie w roli konsultanta, kto wie ; -)
3 rodzaje domen w rękach Wielkiego Oka
Tak czasem żartem mówię na Google: Wielkie Oko. Dlaczego? To proste: bo widzi i wie wszystko. To już więcej niż Wielki Brat. Aż strach to „coś” nazywać, bo dzierży niesamowitą władzę w ręku.
Google na dzień dzisiejszy oferuje już kilkadziesiąt (!) aplikacji i usług. Występują one pod, powiedzmy, trzema typami domen:
- Nazwa własna, typu www.nazwa-serwisu.pl lub www.nazwa-uslugi.com. Przykład: www.youtube.com
- Subdomena domeny google.com lub google.pl. Przykład: picasaweb.google.pl
- Katalog w domenie Google. Przykład: www.google.com/analytics/
Jak widzisz, nieźle jest tu namieszane.
Skąd taka różnorodność domenowa?
Jeśli chodzi o serwisy typu YouTube czy Blogger, to nie było wyjścia. Jeśli kupujesz znany serwis, to przecież cała siła leży właśnie w jego domenie i użytkownikach. Oskryptowanie taka firma jak Google, Yahoo czy Microsoft może sobie zrobić dowolne (czyli skopiować inne rozwiązania, wykonać podobne itd.), ale rozpoznawalnej domeny z wiernymi userami – już nie.
Zatem Google czasami kupuje serwisy, które są ważne dla firmy ze strategicznego punktu widzenia. Tak było właśnie z YouTube, który został kupiony za 1,6 mld dolarów. YT miażdżył (i nadal to robi) popularnością inne tego typu serwisy. Zatem nie było wyjścia: trzeba kupić i tyle (inna sprawa, że YT ma kłopot z modelem biznesowym, bo generując potworne koszty – nie generuje odpowiednich zysków). Nawet serwis hostujący video od Google, czyli video.google.com, musiał umrzeć śmiercią naturalną (teraz jest tylko wyszukiwarką plików video).
Natomiast w przypadku drugiej i trzeciej grupy domen Google, sprawa jest dla mnie dziwna. Brakuje konsekwencji. I to bardzo brakuje.
Moje propozycje dla domen Google
Moim zdaniem, można byłoby zrobić jedną z dwóch rzeczy:
- Zdecydować się na domeny z nazwami własnymi. Niestety nie jest to ani proste, ani optymalne. Dlaczego nie proste? Bo czasami mogliby mieć kłopot z domeną (z rozszerzeniem .com jest coraz ciężej znaleźć coś sensownego), a jeśli nazwa byłaby zajęta – mieliby dodatkowe koszty związane z jej odkupieniem (o ile byłoby to możliwe). Oczywiście możesz powiedzieć, że zawsze można opracować jakąś nową nazwę dla serwisu, usługi. Zgoda – można. Jest jednak jeszcze drugi argument, przemawiający na rzecz subdomen (patrz kolejny punkt).
- Zdecydować się na subdomeny domeny google.com. Uważam, że wszystko powinno kręcić się wokół tej domeny. Nie licząc kupionych serwisów, które mają własne domeny-marki, pozostałe serwisy powinny działać na subdomenach. Nie rozumiem dlaczego mamy google.pl w Polsce. Po co? Rozszerzenie .com jest przecież najbardziej rozpoznawalne i związane z marką Google. Jaki jest sens domen krajowych w tym przypadku? Oczywiście powinni mieć wykupione, odkupione lub odebrane tego typu domeny – jasna sprawa. Ale jak wpisuję w pasku adresu przeglądarki „google.pl”, to powinienem być przekierowany na google.com. Zwróć uwagę np. na Facebooka. Mają wszędzie facebook.com i tyle (jak wpiszesz facebook.pl, to zostaniesz przekierowany na facebook.com).
Nie od dziś wiadomo, że niemal zawsze subdomena (cos.domena.pl) jest lepsza od katalogu na domenie (domena.pl/cos/). Nie inaczej jest w przypadku aplikacji i usług Google. Po co to zamieszanie, że raz jest sketchup.google.com, a innym razem www.Google.com/AdSense/. A już chyba zupełnie dla jaj, bliźniacza do AdSense usługa, czyli AdWords, działa pod adresem adwords.google.com.
Nieźle, co?
Podsumowanie rozważań domenowych
Dla Ciebie, Drogi Czytelniku, morał z tej oto przypowieści jest taki: w przypadku domen dla Twoich serwisów – tak jak dla wszystkiego w Twoim biznesie – najważniejsza jest strategia. W przypadku domen firmy Google wygląda to tak, jakby opracowywało je kilka zespołów oddzielnie, bez porozumienia. Nie popełnij tego błędu.
Zapewne jednym z powodów dlaczego Google podjęło tak nieprzemyślane decyzje odnośnie strategii domenowej, jest to, że uważają oni, iż cały świat internetu kręci się wokół wyszukiwarki. Że domeny straciły niemal całkowicie na znaczeniu. Że szukając Google Analytics, wpisujemy w wyszukiwarkę Google frazę „analytics”. Bo jak wpiszemy w pasku adresu analytics.google.pl, to… spójrz poniżej 😉 (np. z youtube.google.com jest to samo).
Co o tym myślisz?
Dodaj komentarz