subiektywnie o e-biznesie

Domeny Google: czy są to same dobre wybory?

Domeny Google: czy są to same dobre wybory?

Jeśli chodzi o Google, to wszystko powinno być idealne

Hmm, no właśnie: powinno być. Coś Ci powiem: gdybym dysponował takim budżetem jak Google, dopracowałbym wszystkie produkty do perfekcji. Pod każdym względem. Od domeny, po funkcjonalność. Każdy detal. Dlaczego taki gigant jak Google tego nie robi? Hmm, myślę, że próbuje robić. Jednak im większa firma, tym trudniej wszystko ogarnąć. Pojawia się wielostopniowy proces decyzyjny, poszczególne serwisy, aplikacje, projekty podlegają pod różne działy, zespoły, zaczynają się problemy z komunikacją wewnątrz firmy, pracownicy często konkurują między sobą itp. Te i inne powody sprawiają, że wielkie firmy – choć mają przecież na to środki – nie mają dopracowanych do perfekcji swoich produktów i usług. Być może pomyślą kiedyś o zatrudnieniu mnie w roli konsultanta, kto wie ; -)

3 rodzaje domen w rękach Wielkiego Oka

Paweł Krzyworączka spogląda na CiebieTak czasem żartem mówię na Google: Wielkie Oko. Dlaczego? To proste: bo widzi i wie wszystko. To już więcej niż Wielki Brat. Aż strach to „coś” nazywać, bo dzierży niesamowitą władzę w ręku.
Google na dzień dzisiejszy oferuje już kilkadziesiąt (!) aplikacji i usług. Występują one pod, powiedzmy, trzema typami domen:

  1. Nazwa własna, typu www.nazwa-serwisu.pl lub www.nazwa-uslugi.com. Przykład: www.youtube.com
  2. Subdomena domeny google.com lub google.pl. Przykład: picasaweb.google.pl
  3. Katalog w domenie Google. Przykład: www.google.com/analytics/

Jak widzisz, nieźle jest tu namieszane.

Skąd taka różnorodność domenowa?

Jeśli chodzi o serwisy typu YouTube czy Blogger, to nie było wyjścia. Jeśli kupujesz znany serwis, to przecież cała siła leży właśnie w jego domenie i użytkownikach. Oskryptowanie taka firma jak Google, Yahoo czy Microsoft może sobie zrobić dowolne (czyli skopiować inne rozwiązania, wykonać podobne itd.), ale rozpoznawalnej domeny z wiernymi userami – już nie.

Zatem Google czasami kupuje serwisy, które są ważne dla firmy ze strategicznego punktu widzenia. Tak było właśnie z YouTube, który został kupiony za 1,6 mld dolarów. YT miażdżył (i nadal to robi) popularnością inne tego typu serwisy. Zatem nie było wyjścia: trzeba kupić i tyle (inna sprawa, że YT ma kłopot z modelem biznesowym, bo generując potworne koszty – nie generuje odpowiednich zysków). Nawet serwis hostujący video od Google, czyli video.google.com, musiał umrzeć śmiercią naturalną (teraz jest tylko wyszukiwarką plików video).

Natomiast w przypadku drugiej i trzeciej grupy domen Google, sprawa jest dla mnie dziwna. Brakuje konsekwencji. I to bardzo brakuje.

Moje propozycje dla domen Google

Moim zdaniem, można byłoby zrobić jedną z dwóch rzeczy:

  1. Zdecydować się na domeny z nazwami własnymi. Niestety nie jest to ani proste, ani optymalne. Dlaczego nie proste? Bo czasami mogliby mieć kłopot z domeną (z rozszerzeniem .com jest coraz ciężej znaleźć coś sensownego), a jeśli nazwa byłaby zajęta – mieliby dodatkowe koszty związane z jej odkupieniem (o ile byłoby to możliwe). Oczywiście możesz powiedzieć, że zawsze można opracować jakąś nową nazwę dla serwisu, usługi. Zgoda – można. Jest jednak jeszcze drugi argument, przemawiający na rzecz subdomen (patrz kolejny punkt).
  2. Zdecydować się na subdomeny domeny google.com. Uważam, że wszystko powinno kręcić się wokół tej domeny. Nie licząc kupionych serwisów, które mają własne domeny-marki, pozostałe serwisy powinny działać na subdomenach. Nie rozumiem dlaczego mamy google.pl w Polsce. Po co? Rozszerzenie .com jest przecież najbardziej rozpoznawalne i związane z marką Google. Jaki jest sens domen krajowych w tym przypadku? Oczywiście powinni mieć wykupione, odkupione lub odebrane tego typu domeny – jasna sprawa. Ale jak wpisuję w pasku adresu przeglądarki „google.pl”, to powinienem być przekierowany na google.com. Zwróć uwagę np. na Facebooka. Mają wszędzie facebook.com i tyle (jak wpiszesz facebook.pl, to zostaniesz przekierowany na facebook.com).

Brak konsekwencji Google w domenachNie od dziś wiadomo, że niemal zawsze subdomena (cos.domena.pl) jest lepsza od katalogu na domenie (domena.pl/cos/). Nie inaczej jest w przypadku aplikacji i usług Google. Po co to zamieszanie, że raz jest sketchup.google.com, a innym razem www.Google.com/AdSense/. A już chyba zupełnie dla jaj, bliźniacza do AdSense usługa, czyli AdWords, działa pod adresem adwords.google.com.
Nieźle, co?

Podsumowanie rozważań domenowych

Dla Ciebie, Drogi Czytelniku, morał z tej oto przypowieści jest taki: w przypadku domen dla Twoich serwisów – tak jak dla wszystkiego w Twoim biznesie – najważniejsza jest strategia. W przypadku domen firmy Google wygląda to tak, jakby opracowywało je kilka zespołów oddzielnie, bez porozumienia. Nie popełnij tego błędu.

Zapewne jednym z powodów dlaczego Google podjęło tak nieprzemyślane decyzje odnośnie strategii domenowej, jest to, że uważają oni, iż cały świat internetu kręci się wokół wyszukiwarki. Że domeny straciły niemal całkowicie na znaczeniu. Że szukając Google Analytics, wpisujemy w wyszukiwarkę Google frazę „analytics”. Bo jak wpiszemy w pasku adresu analytics.google.pl, to… spójrz poniżej 😉 (np. z youtube.google.com jest to samo).

Google Analytics powinno mieć przekierowanie

Co o tym myślisz?

Zdjęcie i podpis Pawła Krzyworączki

32 komentarze

  1. Sądzę że nazwy domen powinny być jak najkrótsze, wiec podpinanie się pod jakieś subdomeny nie ma większego sensu. Co do domen .eu też nie mam przekonania. Mimo wszystko najłatwiejsze do zapamiętania w polsce są domeny .pl, ewentualnie funkcjonalne jak .info .net .com itp.

    Odpisz
  2. A jeśli chodzi o przeniesienie bloga do subdomeny to tworzymy wtedy zupełnie oddzielną stronę, która wygląda identycznie jak strona główna i zarazem linkuje do niej? Czy takie rozwiązanie jest optymalne? Aktualnie mamy lekki bałagan i blog jest po prostu funkcją bloga w wordpressie (więc wpisy nie są nawet w katalogu), sam blog jednak ma ścieżkę tapicare.pl/aktualnosci

    Odpisz
    • @Mariusz,
      Na tę chwilę, optymalnie jest prowadzić głównego swojego bloga (powiedzmy: firmowego) w katalogu, najlepiej domena.pl/blog

      Odpisz
  3. Czepiasz się w tym art.

    Odpisz
  4. Ja kupuję tylko domeny z polską końcówką .pl, a po wejściu Polski do Unii, również z .eu.
    Nie polecam swoim klinetom końcówek podwójnych typu net.pl com.pl. Nazwa domeny ma być zbliżona do treści zawartej w witrynie.

    Odpisz
  5. Jak to dobrze, że jestem jeszcze małą firmę i mój proces decyzyjny jest szybki. Właśnie dlatego małe firmy są bardziej innowacyjne i kreatywne od korporacji 🙂

    Pozdrawiam serdecznie
    Irena

    Odpisz
    • Krzywy,
      Mówisz, że jasne jak słońce, że w Google mają bałagan i nie panuję nad tematem domen. Może i tak.

      Ale pojawia się pytanie: I co z tego? Czy to ma jakiś istotny wpływ na powodzenie ich biznesu. Są bardzo znani, a same ich produkty są wysoko cenione. Czy takie niuanse domenowe są teraz dla nich priorytetem? Tylko szaleniec chce być perfekcyjny. Zdrowy człowiek wie, że coś takiego nie istnieje – zawsze liczą się priorytety. Gdyby np gmail się przewieszał TO BY BYŁ problem.

      Pozdrawiam ;-)))

      Odpisz
  6. Z tego co się orientuję misją google jest skatalogowanie wszystkiego co tylko można i włożenie tego do pudełka zwanym Internetem. Skupiając się na tak rozległym zadaniu (zaczynając od stron internetowych, grafikach, dokumentach a na zdjęciach naszej realnej rzeczywistości – google Earth, maps kończąc) myślę, że dość trudno jest utrzymać wszystko w największym porządku.
    Co do domen – przyznaję Ci rację, bo sam często mam zagadkę czy pisać google.com/analytics czy analytics.google.com i zazwyczaj korzystając z ich usług próbuję na kilka sposobów

    Odpisz
    • Nie zgodzę się z tym. Sporo robią i sporo serwisów mają, ale to nie problem opracować jeden spójny system adresowania serwisów – np. na subdomeny.
      Wystarczy przyjąć jeden standard i się go trzymać.
      W google to wygląda tak, jakby każdy z ich serwisów otrzymał adres kompletnie z przypadku – jak się tam komuś kiedyś wpisało tak już zostało.

      Odpisz
  7. Miło jest jak zagraniczna firma ma swój odpowiednik w naszym języku.
    Czyli PL a nie angielskie COM
    Pozdrawiam

    Odpisz
  8. Ja za to uważam, że firmy powinny nazywać str www, nazwy usług programów odrębnymi nazwami bo później wychodzą takie długie nazwy jak Windows Media Player czy kilka innych i Google zaczyna robić to samo. Tylko po co bo jak się zrobi dobry produkt typu gmail to i tak wszyscy wiedzą, że to od Google. I jeszcze jedno zgadzam się z tym, że po co nam w google to pl same z tym problemy i jeszcze później mamy wprowadzane najnowsze rozwiązania.

    Odpisz
  9. Pawle napisales se subdomena jest duzo lepsza od katalogu na stronie, a sprawdzilem twoje forum na ebiznesy.pl jest w katalogu a nie na subdomenie, dlaczego?
    Nie pytam zeby sie czepiac 🙂 ale planuje u siebie na stronie postawic strone i niewiem co wybrac czy forum.strona.pl czy strona.pl/forum

    Odpisz
    • Bartku,
      Może sprawdź raz jeszcze 😉
      Forum oczywiście działa na subdomenie: forum.ebiznesy.pl
      Nie mam żadnego serwisu na katalogu. Tylko domeny i czasami subdomeny. Sporadycznie używam katalogów do różnych celów, np. na stronę Zjazdu Forum: http://forum.ebiznesy.pl/zjazd-2011/ Tutaj oczywiście ma to sens (jest to strona tymczasowa)

      Odpisz
  10. Krzywy, powiem to cytując Ciebie „Firma Google to gigant. Mają kasy jak lodu. Ich roczne dochody to kilkadziesiąt miliardów dolarów.” nie wiem czy wiecie ale mieli mieć własną elektrownie na swoje serwery (!) może już mają… tak czy inaczej chodzi mi oto, że gmail równie dobrze może być na domenie xyz.google.com/yzy nie robi to większej różnicy bo to i tak najlepsza darmowa usługa w swojej klasie a google na to poprostu… stać

    Odpisz
  11. Hmm,
    nie popełnia błędów tylko ten co nic nie robi.
    Podejrzewam, że jednak w tym jest jakaś idea G, której po prostu nie widzimy.

    Może właśnie chodzi o to, aby inicjować dyskusje na blogach jak tutaj. Jeżeli wszystko byłoby jak należy to… . Marketing i sprzedaż. Nie każdy to umie. Pieniądze mogą być skutkiem takiej strategii a nie odwrotnie.

    Odpisz
    • Tomku,
      Nie zgodzę się z Tobą.
      Mają bałagan i tyle. Nikt w taki sposób nie przygotowuje strategii.

      Odpisz
      • Pawle, oczywiście Twoje 'święte’ prawo 🙂 posiadać odmienne zdanie (na szczęście to działa symetrycznie 🙂 ).
        Uważam jednak, że stwierdzenia typu nikt, wszyscy itd są zbyt 'generalne’. Nie jesteś w stanie sprawdzić czy rzeczywiście nikt nie robi takich strategii. Unikałbym ich.
        Ja bym takiej strategii nie przyjął, ale nie umiem stwierdzić nic o nich i nie mam jak tego udowodnić. Moje zdanie to tylko hipoteza.

        Odpisz
      • Hmmm Pawle czemu nie ? W tym przypadku sądzę, że masz oczywiście rację, bo nie miałoby to zupełnie żadnego sensu, ale myślę, że różnego rodzaju celowe nazwijmy to błędy itp. (rzecz jasna w jakimś umiarkowanym zakresie) mogą być doskonałym elementem działania, próbą wywołania szumu, manipulacją, pobudzeniem do dyskusji.
        Są to oczywiście jednorazowe lub kilko razowe ale rzadkie działania, nie ogólne pojęcie strategii firmy.
        Tak przynajmniej myślę 🙂

        Odpisz
        • Bartku,
          Zgadzam się z każdym Twoim słowem.
          Sam czasami myślę o takich zagraniach 😉
          Natomiast w przypadku domen Google – jak sam napisałeś – z pewnością nie jest to wynik planowanego działania, ale… braku planu.

          Tomku,
          Moje słowa dotyczą TYLKO przypadku domen wielkiego G. Jak wyżej napisałem – strategia świadomych błędów i niedociągnięć, by zrobić szum, jak najbardziej może być czasami stosowana.

          Odpisz
  12. Słusznie Paweł zauważyłeś googlowy bałagan 🙂 Ja widzę przede wszystkim jeden problem, o którym zresztą wspomniałeś. Google jest dużą korporacją, nad każdym produktem pracują różne zespoły. Wśród tylu zadań, podstawowe rzeczy często umykają…

    Odpisz
  13. Dziwne, ale prawdziwe.
    Wydawałoby się, że takie giganty jak Google, Microsoft, czy z innej beczki Nokia, Toyota powinny mieć wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. I że w ich przypadku nie może być mowy o jakimkolwiek (często widocznym dla zwykłego usera!) zaniedbaniu. A jednak…
    Wydaje mi się – i wspominali to inni wcześniej – że niektóre rzeczy ci i inni giganci – mają po prostu w nosie. To znaczy zdają sobie z tego sprawę, ale tego nie poprawiają. Dlaczego? Pewnie dlatego, że czują się takim dominatorem na rynku (Pudzian też czuł się pełnym dominatorem i powalił go zbir spod budki z big makiem, hehehe), że takie „drobiazgi” są po prostu nieistotne. I w niczym nie zmienia to ich wizerunku potentata.
    Przypuszczam też, że nawet przeczytawszy ten artykuł na naszym blogu – inżynierowie Google nic by nie zmienili.
    Nie zmienia to faktu, iż my nie musimy powielać takich niedociągnięć, a jedynie się na nich uczyć.

    Odpisz
    • „(…) I w niczym nie zmienia to ich wizerunku (…)” – nie zgodzę się. Zmienia, choć w niewielkim stopniu.
      Masz rację, giganci często zapominają się. Naprawdę często. Ale to olbrzymi błąd. Czasami uchodzi to płazem, czasami przez detale firma się wali. Mamy czasy Web 2.0. Negatywne opinie o firmie i jej poczynaniach (szczególnie, jeśli bolą userów) rozchodzą się lotem błyskawicy.
      Kiedyś dominował wśród napojów energetycznych Redbull (mieli w Polsce monopol). Zaniedbali głosy klientów (np. możliwość wyboru większego opakowania) i co się stało? Stracili znaczącą część rynku (teraz to już w ogóle w tej branży mamy wielu różnej wielkości graczy).
      Przypomina mi się też Adobe. Super firma, nie? Też używam i przepadam za ich produktami. Jednak i oni czasami leją na klientów. Jakiś czas temu kupowałem nowego blaszaka stacjonarnego. Chciałem mieć torpedę pod każdym względem, więc zainwestowałem w 4 dyski SATA 500GB. Oczywiście zrobiłem macierz RAID 10. Jakież było moje zaskoczenie, gdy chciałem zainstalować pakiet Adobe Design Premium. Nie będę rozpisywał się co przez 2 dni robiłem, że to wykonać. Wynik: nie da się. Znalazłem w Sieci informacje, że firma wie o problemie, ale… nic nie robi. Po prostu wychodzą z założenia, że na tyle mało osób używa RAID, że… oleją. Żeby kiedyś ktoś ich nie olał 😉

      Odpisz
  14. Hehe, kiedyś też się nad tym zastanawiałem.
    No cóż, może ktoś z G trafi na ten artykuł i poprawią swoje niedociągnięcia.
    Pozdrawiam

    Odpisz
  15. Myślę, że masz rację zwracając uwagę na bajzel pardon – bałagan 😉 jaki ma google w domenach. Nie jest to jedyne miejsce z bałaganem u nich np. weź ich przeglądarkę chrome i porównaj stronę chrome ze stroną choćby opera. Po pierwsze zero informacji o aktualnej wersji, znaleźć linki do wersji rozwojowej – łatwiej w portalach typu dobreprogramy (niezła domena co 😉 ) niż u samego producenta tego browsera …
    Tłumaczy ich chyba jednak to, że to oni decydują przecież co znajdziesz szukając czegokolwiek, więc nawet robiąc rzeczy niespójne i tak pokierują nas tam gdzie będą chcieli :)))
    Pozdrawiam
    Krzysiek

    Odpisz
    • Masz rację z tymi niedociągnięciami Google. Jest ich trochę. Choć trzeba jednak przyznać, że od strony np. pomysłowości czy usability – są niesamowici.
      dobreprogramy.pl – też tam często ląduję szukając czegoś. Ale domena na markę w Sieci „doskonała” – masz rację. Choć może lepiej doskonaleprogramy.pl, hehe 😉
      Tak, Google rządzi wyszukiwaniem (w Polsce obecnie nawet mocniej niż na Zachodzie). Trzeba jednak pamiętać, że część osób (ja nie) wpisuje domeny z palca (czyli w oknie adresu przeglądarki). I takie osoby mają niemiłą niespodziankę („nie ma takiej strony”).

      Odpisz
  16. Chyba mam ten sam problem co Google. Mam od dawna domenę hodza.pl i postanowiłem ja zachować oraz subdomenę blog.hodza.pl
    Ale chyba zgodnie z Twoimi sugestiami oraz obserwowanym trendem (inne blogi) zarejestrowałem już domenę jacekpaciorek.pl Ma to być zgodne z promowaniem na eksperta, czyli w domenie powinno być to co ma być rozpoznawane, czyli ja 'jacekpaciorek’
    'blog.hodza.pl’ nic nie mówi tym, którzy mnie nie znają z mojego pseudonimu 'Hodża’, który wywodzi się do Hodży Nasreddina, jak również sam wyraz hodża jest w niektórych krajach tytułem dla nauczycieli, lekarzy itp. Ja jestem trenerem/nauczycielem i dlatego 'hodża’ jak najbardziej pasuje.
    Ale pomieszanie domen jak w Google.
    Pozdrawiam pozytywnie
    Jacek (Hodża) Paciorek

    Odpisz
    • Jacku,
      Ty raczej nie masz problemu jak Google. Masz spójne 2 domeny: hodza.pl i blog.hodza.pl (czyli subdomena do niej). Chcesz przejść na jacekpaciorek.pl. Moja rada: połącz te 2 serwisy (bo w sumie jak na nie zajrzałem to nie dostrzegłem potrzeby robienia dwóch) na jednej domenie: jacekpaciorek.pl. A stare 2 domeny (znaczy domenę i subdomenę) przekieruj na tę nową. I sprawa rozwiązana.

      Odpisz
  17. Fajny wpis 😉
    Jeśli chodzi o pointe to oczywiście Paweł masz rację – w swoich biznesach na pewno trzeba postawić na „jedno” – nie popełnić błędu. I fajnie w sumie, że pokazuje się taką sytuację na przykładzie giganta.
    Ale z 2 strony trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że taki gigant może to po prostu mieć w nosie 😛

    Odpisz
    • Masz rację – być może mają to w tyłku (choć jednak w to wątpię). Dziwi jednak takie podejście: w końcu brak spójnej strategii domenowej „owocuje” mniejszymi zyskami (nawet, jeśli nie są to duże różnice), zamieszaniem w oczach odbiorców / klientów i ukazywaniem swojej niedoskonałości (lub nawet lekkiej nonszalancji…)

      Odpisz

TrackbackiPingbacki

  1. domeny GOOGLE…Gigant i brak spójności ;) | euroBLOG - dotacje na inwestycje, dotacje na szkolenia, e-biznes... - [...] artykuł TUTAJ. VN:F [1.7.9_1023]please wait...Rating: 0.0/10 (0 votes cast)VN:F [1.7.9_1023]Rating: 0 (from 0 [...]

Skomentuj Bartek Medoń Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Uwaga: zasady rozsądnego komentowania.
1. Daruj sobie komentarze typu "Dobry wpis", "Gratulacje! link.pl" itp.
2. Komentuj tak, jakbyś chciał, aby u Ciebie komentowano.
3. Podawaj w formularzu Twój prawdziwy adres e-mail (jest bezpieczny!)
4. Link do Twojej strony WWW (w podpisie) pokaże się dopiero wtedy, gdy napiszesz 5-ty komentarz na ebiznesy.pl. Pamiętaj jednak, aby zawsze podawać ten sam adres mailowy (komentarze zliczane są właśnie po mailu).