Kilka lat temu mój przyjaciel Maciek Dutko zaprosił mnie do projektu „Biblia e-biznesu„. Chętnie zgodziłem się wziąć udział w tym wiekopomnym przedsięwzięciu. Jako współautor, spłodziłem 4 rozdziały. Publikacja ujrzała światło dziennie w 2013 roku i stała się wielkim bestsellerem. Po 2 latach Maciek wziął się za odświeżenie tematu, znowu zapraszając mnie do „zabawy”. Tym razem zebrał jeszcze większą grupę autorów (blisko 60), pozycja jeszcze bardziej spuchła („jedynka” to 648 stron, a „dwójka” już 800), dotarła do 2. miejsca Listy Bestsellerów Helionu. Znowu sukces. Dziś chcę Cię zachęcić do inwestycji w „Biblię e-biznesu 2. Nowy Testament„, podając 3 poważne i ważne powody oraz 3 mniej poważne.
Dlaczego warto zdobyć tę „cegłę”?
Dodajmy: zdobyć i przeczytać od deski do deski, najlepiej robiąc notatki. Można by wypisać o wiele więcej powodów „ZA”, jednak podam Ci tylko 3 główne z nich:
#1 Autorzy
Największą wartością „Biblii” są autorzy. Ich ilość i jakość. Gdyby tę książkę napisała jedna osoba, można mieć pewność, że byłaby to co najwyżej przeciętna pozycja. Przecież nikt z nas nie jest Alfą i Omegą we wszystkich tematach e-biznesowych. Zatem kilka rozdziałów byłoby bardzo praktycznych, kilka nieco mniej, a cała reszta byłaby czystą teorią. Maciek Dutko zdawał sobie z tego sprawę, dlatego zachęcił armię praktyków, by podzielili się tym, co mają najlepszego. Powstał gigantyczny szwedzki stół, z którego możesz czerpać pełnymi garściami.
#2 Kompleksowość
„Biblia” już w założeniu miała być czymś niezrównanie kompleksowym. Mając tę publikację w ręku, masz do dyspozycji prawdziwe kompendium wiedzy z zakresu prowadzenia e-biznesu. Chcąc zdobyć porównywalną wiedzę z innych źródeł, musiałbyś przeczytać wiele książek, blogów, artykułów branżowych. Problem w tym, że (może poza książkami) byłyby to mniej lub bardziej przypadkowe źródła wiedzy, a do tego bardzo rozproszone. Przecież trafiając na jakiegoś bloga czy artykuł nie masz często żadnej gwarancji, że wiedza w nich zawarta jest godna uwagi i zaufania. Pół biedy, jeśli znasz i kojarzysz autorkę lub autora, jednak większości z nich najpewniej w ogóle nie znasz (zresztą rzuć okiem na listę autorów „Biblii” i sprawdź, ile z tych osób kojarzysz). A tutaj jest inaczej: nie dość, że masz tę całą wiedzę w jednym miejscu, to jeszcze możesz jej zaufać, gdyż Maciek Dutko nie robił przypadkowej łapanki na ulicy, tylko bardzo skrupulatnie zebrał grono kilkudziesięciu osób, które łączy jedno: praktyka w e-biznesie, w różnych jego obszarach.
3# Aktualność
Często zarzuca się publikacjom książkowym z zakresu e-biznesu, że błyskawicznie tracą na aktualności. Że już w momencie wydania są „do tyłu”. Myślę, że „Biblia” się tutaj nieźle broni. Po pierwsze, została błyskawicznie zredagowana i wydana: od oddania naszych tekstów do wydania minęło zaledwie kilka miesięcy. Po drugie, ta cegła jest mieszanką dziesiątek tematów, z których, owszem, część dość szybko traci na aktualności, jednak większość nie przechodzi rewolucji z miesiąca na miesiąc. To sprawia, że „Biblia e-biznesu. Nowy Testament” będzie doskonałą pozycją jeszcze przez kilka najbliższych lat, do… wydania kolejnej edycji. Nie bez powodu Maciek Dutko, pomysłodawca i koordynator projektu, założył odświeżanie „Biblii” co około 3 lata. Myślę, że jest to optymalny termin uaktualniania tej zacnej księgi.

A teraz mniej poważnie…
Obiecałem także 3 mniej poważne powody, dla których warto zdobyć „Biblię”. Oto one:
#1 Waga i powaga
Ta książka po prostu budzi respekt! Wiem co mówię: noszę ją m.in. na treningi piłkarskie mojego synka. On trenuje strzały z woleja, a ja zaczytuję się w lekturze. Inni ojcowie dłubią w nosie, matki prezentują nowe kozaki, a ja… uchodzę za uduchowionego człeka (jeśli ktoś nie doczyta, że to „Biblia”, ale… e-biznesu), albo za „ynteligęta”. W tej księdze jest siła! Z taką cegła nie ma żartów: niechby któryś ojciec na treningu podskoczył…
#2 Język Dutkonia
Uwielbiam Maćka Dutko z wielu powodów. Jednym z najważniejszych jest jego język: cięty, dowcipny, niebanalny. Maciek urodził się, by pisać. Jeśli jeszcze nie wiesz, o czym mówię, czym prędzej zaopatrz się w którąkolwiek publikację Maćka, albo przynajmniej odwiedź jego bloga. Tylko uważaj: uzależnia.
#3 Ja też! Ja Też!
Lubisz zostawać w tyle? No jasne, że nie! Każdy z nas lubi być na czasie, nadążać za innymi. Jeśli nie zdobędziesz naszej „Biblii”, zostaniesz w tyle. Warto w tym przypadku ulec stadu: tysiące bibliofilów nie mogą się mylić. Nikt nie namawia Cię do modlenia z tą książką, chociaż…
Nie ma róży bez kolców
Żeby nie było, iż wpis ten jest jedynie laurką dla naszego wspólnego dzieła, niech łyżka dziegciu go uwiarygodni. Poza masą zalet, „Biblia” ma też kilka wad. Oto one:
- Wahania poziomu. Niektórzy autorzy bardzo się postarali: wycisnęli esencję własnej wiedzy i doświadczenia. Każde ich zdanie jest przemyślane i dopracowane. Bywają jednak także rozdziały, które poziomem odbiegają od tych wyróżniających się. Można odnieść wrażenie, że ich autorzy albo spieszyli się, albo po prostu nie przyłożyli się. Dodam, że takie rozdziały to zdecydowana mniejszość. Jednak zdarzają się. Które to rozdziały? To już sam oceń, czytając „Biblię”. Zresztą może się zdarzyć, że rozdział, który ja oceniam krytycznie, dla Ciebie będzie objawieniem biznesowym. Tym bardziej bezsensowne byłoby z mojej strony wytykanie kogokolwiek palcem.
- „Nakładanie tematyczne„. Mi osobiście ta wada najbardziej przeszkadza, choć zdaję sobie sprawę, że po prostu nie dało się jej uniknąć. Książka składa się z wielu rozdziałów, każdy z nich tyczy innego tematu. Jednak – co oczywiste – tematy te bardzo często zazębiają się, nachodzą na siebie. Efektem tego jest „nakładanie tematyczne”, czyli powtarzanie się w różnych miejscach „Biblii: tych samych tematów. Hm, a może się mylę? Może owo nakładanie to zalety, gdyż Czytelnik pozna zdanie na dany temat więcej niż jednego autora i dzięki temu uzyska lepszy, pełniejszy, bardziej obiektywny obraz? Niech Czytelnicy to ocenią.
Czy dałoby radę uniknąć owego nakładania? Myślę, że teoretycznie tak: po prostu końcowa korekta musiałaby trwać baaardzo długo. Czyli koordynator projektu musiałby ileś razy czytać całość i usuwać – oczywiście w porozumieniu z autorami – powtarzające się tematy. Sam nie wiem, czy w praktyce jest to realna wizja. - Mimo wszystko: czasami pobieżne potraktowanie tematu. „Biblia” jest z jednej strony zdecydowanie najbardziej kompleksowym źródłem wiedzy na temat e-biznesu, jaki został w Polsce wydany. 800 stron robi wrażenie. Jednak każdy kij ma dwa końce: niektóre tematy są bardzo szerokie, a autorzy mieli pewne ograniczenia, co do ilości znaków przypadających na dany rozdział. Sam negocjowałem z Maćkiem Dutko długość moich rozdziałów. Jeden z nich początkowo był ponad dwukrotnie zbyt obszerny, pomimo tego, że to była już sama esencja! Doktoryzowałem się długo nad tekstem, aby go dalej skracać. Czasami z bólem serca usuwałem informacje, które uważałem za potrzebne. No ale ta księga musi być pewnym kompromisem – nie da się każdego tematu przedstawić wyczerpująco, a czasami nawet dość wnikliwie. Gdy „płakałem” w rękaw Maćka, narzekając, że wycinam ważne fragmenty, pocieszał mnie mówiąc: „Nic się nie martw. Masz przecież materiał na własną, solową książkę!” Ma rację: kto wie, czy któregoś z tematów nie rozwinę w formie publikacji książkowej.
Konkluzja
Dostałeś ode mnie: 3 ważne powody, 3 mniej poważne argumenty i 3 wady „Biblii e-biznesu 2. Nowy Testament”. Maciek napisał na okładce, że „Biblia” to nie koszt – to inwestycja. W pełni zgadzam się z tymi słowami. Zresztą „Biblia” zbiera doskonałe recenzje, jest polecana przez ludzi, którzy prowadzą własne e-biznesy. Jeśli jeszcze jej nie masz, zaopatrz się koniecznie. I najlepiej „łyknij” ją w całości: od deski do deski. Oczywiście możesz ją traktować jak szwedzki stół i wybiórczo pochłaniać interesujące Cię tematy. Pamiętaj jednak, że w ten sposób możesz pominąć wiele ważnych rozdziałów, które być może nie mają „seksownych” nazw, jednak kryją ważne tajemnice e-biznesu.
Może masz własne uwagi odnośnie „Biblii”? Przeczytałeś ją już? Podziel się swoją opinią. Zapraszam Cię do dyskusji poniżej.
PS Polub i udostępnij ten artykuł, jeśli uważasz go za godny uwagi. Niech Twoi znajomi też mają szansę go przeczytać.





Dodaj komentarz