Piotr Michalak, Damian Daszkiewicz i Anna Musz piszą o marketingu wirusowym
Czekałem na tę pozycję. Gdy zobaczyłem ją w zapowiedziach wydawnictwa Helion, od razu wiedziałem, że muszę ją mieć. Oczywiście od razu gdy tylko się ukazała w sprzedaży – kupiłem ją. Przeczytałem ją jednym tchem. Jest krótka – to jedna z zalet tej książki. Co ciekawe, kilka tygodni później zostałem zapytany przez autorów „Marketingu wirusowego w Internecie”, czy mogą mi przysłać bezpłatny egzemplarz książki, abym się z nią zapoznał i napisał jej recenzję na ebiznesy.pl. Oczywiście zgodziłem się. Swoją drogą, całkiem fajny pomysł na promocję książki.
Trochę trwało zanim siadłem do zrecenzowania dzieła Michalaka i spółki, ale w końcu zmobilizowałem się i piszę.
Świetne podejście do e-marketingu
Większość osób utożsami marketing wirusowy z filmikami wideo lub jakąś zabawną grafiką, która z szybkością błyskawicy rozchodzi się po Sieci. To oczywiście JEST marketing wirusowy. Autorzy książki idą jednak o krok, a raczej o kilka kroków dalej. Tak naprawdę wirusowe powinno być wszystko, czym się zajmujemy w biznesie czy stricte e-biznesie.
Akcje marketingowe, które przynoszą gwałtowny przyrost ruchu na stronie WWW, czy popularyzują markę, są rewelacyjne. Jednak 1 czy 2 takie akcje to za mało. Ludzie zajrzą na Twoją stronę, jakiś ich procent zapisze stronę do ulubionych, ktoś inny doda RSS czy zapisze się na newsletter – ktoś inny coś kupi. A potem powrót do szarej rzeczywistości? Często tak bywa.
Autorzy omawianej książki twierdzą – z czym się całkowicie zgadzam – że wirusowe powinny być w Twoim biznesie:
- Serwisy internetowe – wtedy jedni użytkownicy będą polecać Twój serwis innym
- Produkty i usługi – wirusowość produktów do podstawa ich doskonałej sprzedaży – przypomnij sobie iPoda
- Obsługa klienta – dokładnie tak! Dzięki doskonałej i wyjątkowej obsłudze, po pewnym czasie przestaniesz martwić się o nowych klientów, stali klienci będą więcej kupowali, a Twoje nakłady na marketing zmniejszą się
- Marketing – i nie chodzi tylko o wspomniane wyżej jednorazowe akcje; np. Program Partnerski może być doskonałym pomysłem – umiejętnie prowadzony może mieć znamiona wirusowości
Dziwne rozdziały…
Hmm, no właśnie. Autorzy Marketingu wirusowego… popełnili kilka rozdziałów, które nie do końca chyba pasują do tej publikacji. Mówię tutaj o rozdziale poświęconym autoresponderom oraz o… łańcuszkach szczęścia i piramidach finansowych. Sądzę, że autorzy nieco się tutaj zagalopowali, a być może pośpiech przed wydaniem książki nie pozwolił „na trzeźwo” (nie to, żeby autorzy po wódce pisali, hehe) osobie trzeciej rzucić okiem na dzieło i coś podpowiedzieć.
Marketing wirusowy w internecie – polecam czy odradzam?
Pomimo pewnych niedociągnięć (wspomniane „dziwne” rozdziały), pewnego niedosytu przykładów i ich analiz, wystawiłbym tej pozycji ocenę 5/6. I szczerze polecam tę książkę każdemu, kto zajmuje się e-marketingiem, chociażby prowadząc własny serwis internetowy.
Brakuje na polskim rynku wydawniczym tego typu publikacji. Piotr Michalak, Damian Daszkiewicz i Anna Musz dokonali próby wypełnienia pewnej luki. Czy próba okazała się udana? Częściowo z pewnością tak. Znając jednak potencjał tego Zespołu autorskiego, z niecierpliwością czekam na kontynuację!
Dodaj komentarz