Słowem wstępu
Każdy biznes jest inny. Wiem – truizm. Mam tutaj na myśli każdego z nas. Każdy ma jakąś ścieżkę życiową. Częściowo świadomie wybieramy swoją drogę; częściowo jest to przypadek. Choć niektórzy twierdzą, że nie ma przypadków, ale to inna bajka.
Każdy z nas nadaje się do wielu rzeczy. To nieprawda, że idealnie nadajemy się tylko do jednej rzeczy, czynności, zawodu. Tak samo, jak nieprawdą jest, że każdy ma tzw. drugą połówkę jabłka – gdzieś tam. Zarówno tych połówek, jak i naszych własnych talentów jest wiele. Pozostaje jedna kwestia: jak je poznamy, rozwiniemy i wykorzystamy.
Od nieuka do…
W podstawówce kompletnie się nie uczyłem. Lałem na szkołę równo. W piątej klasie zaczęliśmy z kumplami różne głupie rzeczy robić. Może podaruję sobie retrospekcję w tym temacie. Fakt faktem: byłem / jestem cholernie zdolny, jak to się mówi. Nigdy nie potrzebowałem się uczyć, a oceny miałem najlepsze w klasie lub w ścisłej czołówce.
Szkoła średnia to też bumelowanie. Szkoda tych lektur nieprzeczytanych, ale czasu nie cofnę, więc to też trza olać. Być może uważasz, że umiem pisać. „Jak to możliwe?” – spytasz. Na moje szczęście polubiłem czytanie. Co prawda nie lektur szkolnych, ale np. Grahama Mastertona. Jego horrory i erotyka to poezja. M.in. od niego nauczyłem się pisać. Masakra, co? 😉
Czy zastanawiasz się, po czorta taki wstęp walę? Nie odpowiem jeszcze na to pytanie – czytaj dalej.
Kolejne etapy edukacji
Pamiętam obronę pracy w technikum. Tzn. z obrony mało pamiętam jakoś, ale impra po obronie była przednia. Późnym wieczorem przyniesiono mnie. Dobrze jest mieć super kumpli. Mama wyszarpała mnie za kudły (miałem wtedy włosy do łopatek). Rano miałem chyba największego kaca w życiu. Takie czasy. Kiedyś trzeba się wyszumieć. Znasz może kogoś, kto się nie wyszumiał za młodu? Na przykład „założył” rodzinę w wieku 18 lat, itp.? To musi odbić się czkawką w przyszłości. W życiu każdego z nas są pewne okresy, najczęściej zupełnie różne od siebie. Jest czas beztroski. Jest czas nauki. Jest czas odpowiedzialności. Itd. Patrząc z perspektywy czasu (mam teraz 34 lata), moje przygody były potrzebne. Wręcz konieczne, bym stał się tym, kim teraz jestem.
Studia, studia i po studiach
Zdawałem na jeden kierunek, a przyjęto mnie na inny. Brakło kilku punktów. Bywa. Pierwsze 3 lata studiów to znowu olewka. Oczywiście robiłem różne rzeczy, które teraz mi się przydają: bawiłem się grafiką 3D i 2D, obrabiałem wideo, zaczynałem tworzyć proste serwisy WWW, coś tam samplowałem muzę dla zabawy i takie tam. Ale generalnie czas leciał na luzie, mało stresu, pośpiechu. Nikt mnie nie walnął w łeb i nie powiedział „Obudź się, do cholery!!!”.
Jakoś tak na 4 roku studiów polubiłem naukę, że tak powiem. Przedmioty zawodowe mi pasowały, bo wymagały logicznego myślenia. Studia skończyłem z wyróżnieniem i wpisem do annałów AGH. Hmm, zawsze miło być w annałach.
Na tyle polubiłem Uczelnię, że zostałem na studiach doktoranckich. Nie będę Cię zanudzał tym okresem. Trochę się działo, ale nie chcę rozwodzić się nad tym zbytnio. Prowadziłem dydaktykę, trochę publikowałem. Zacząłem prace nad doktoratem. Wziąłem sobie bardzo ambitny temat. Chciałem opracować szczegółowy algorytm, model upadku komina w czasie jego powalania z użyciem materiałów wybuchowych. Takie tam. W sumie zrealizowałem może 20% początkowych zamierzeń. Jeśli chciałbym zrobić 100%, dziś jeszcze siedziałbym nad tym. Albo raczej nie, bo wcześniej bym ześwirował. Tak czy owak – o doktoracie kiedyś więcej napiszę, bo w czasie jego tworzenia dokonała się we mnie największa przemiana w mym życiu. Zrozumiałem, że umysł ludzki nie ma żadnych ograniczeń. I że ja nie mam żadnych ograniczeń. Nie żałuję tych setek godzin pracy. Teraz jestem innym człowiekiem. Aż boję się pomyśleć, co by było, gdybym nie przeszedł tej przemiany mentalnej.
Polubić dydaktykę
Lubiłem dydaktykę. Praca ze studentami dawała mi wiele satysfakcji. Nie wiem czy mi uwierzysz, ale potrafiłem patrzeć na salę wykładową i widzieć nawet w najśliczniejszych studentkach z wielkimi dekoltami osoby, którym mam coś przekazać (tzn. nie zaglądałem zbytnio w te dekolty, hehe). Być może jednym z moich talentów jest właśnie edukowanie innych? Hmm, być może. Paradoksalnie zatem, musiałem w końcu odejść z Uczelni. Dlaczego? Powodów jest wiele: brak możliwości rozwoju, ogólny marazm, zewsząd ograniczenia, niedocenianie, niskie zarobki.
Powiem Ci teraz coś bardzo osobistego: gdybym został na Uczelni, prawdopodobnie nie miałbym więcej potomstwa. Zarabiając 2000 na rękę jako adiunkt, w dzisiejszych czasach trudno wyżywić rodzinę na jako takim poziomie. Po prostu nie zdecydowalibyśmy się z Małgosią raczej na drugie dziecko. Być może wiesz, że 3 tygodnie temu urodził się Tomek. Patrząc na jego śliczną minkę, jak smacznie sobie teraz śpi, nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że gdybym bym tchórzem, prawdopodobnie nigdy bym go nie zobaczył. Wszyscy odradzali mi odejście z AGH. Wszyscy. Ale nie liczyli się „wszyscy”. To jest moje życie. To była i jest moja decyzja. Nie żałowałem jej nawet przez sekundę.
Pasja przekazywania wiedzy
Jeśli ktoś kocha przekazywać wiedzę innym, ciężko mu bez tego żyć. Co zatem zrobiłem? Postanowiłem prowadzić szkolenia. W czerwcu 2009 roku odbyła się I edycja szkolenia Tajemnice Ebiznesu. Za kilka tygodni, 20-21 marca 2010 w Poznaniu, odbędzie się V edycja szkolenia z ebiznesu. W grudniu 2009 poprowadziłem I edycję Tajemnic Pozycjonera. 17 kwietnia 2010 we Wrocławiu odbędzie się III edycja szkolenia z pozycjonowania. Ale to nie wszystko. Rozgrzewam się dopiero. 2010 rok będzie przełomowy w moim biznesie. Zresztą tak jak każdy inny.
Byłbym zapomniał: ASBIRO 😉
Od kilku miesięcy współpracuję z Kamilem „cebulą” Cebulskim. Kamil prowadzi część Tajemnic Ebiznesu. Być może znasz Kamila. Możesz poczytać o nim na jego blogu biznesowym. Kamilowi na tyle spodobało się moje podejście do ebiznesu i sposób przekazywania wiedzy, że zaproponował mi wykładanie ebiznesu w jego Alternatywnej Szkole Biznesu I Rozwoju Osobistego. Czy mogłem odmówić? Ebiznes jest moją pasją i przekazywanie wiedzy jest moją pasją. Prowadzenie zajęć w ASBIRO będzie dla mnie spełnieniem. Z tego co wiem, teraz trwa nowy nabór. Jeśli Cię to interesuje, szczegóły poznasz na stronie szkoły biznesu Kamila Cebulskiego. To nie jest zwykła szkoła. To nauka praktycznego biznesu, czyli czegoś, czego nie ma w „zwykłych” szkołach.
Dla mnie ASBIRO to wspaniała przygoda. I szansa. Dlaczego szansa? Będę zapewne jadał lancze z jednymi z najbogatszych Polaków (np. z Tadem Witkowiczem). Mogę się tylko domyślać, jakie będą tego skutki 😉 Nie mogę doczekać się pierwszych zajęć i spotkań!
Wracając do wątku z początku tego wpisu. Niech słuchacze moich wykładów sami ocenią, czy mam talent do tegoż zawodu.
I obchodząc urodziny (nie obchodząc, bo w tym roku nie ma 29 lutego…), znowu polewając rodzince trunki w kielichy, myślami będę przy strategii własnego ebiznesu. Czy ktokolwiek mógł przewidzieć, co wyrośnie z łebka, który już w podstawówce grzmocił tanie wina? Wszystko w naszym życiu powinno mieć swój czas.
A jak Ty uważasz, mój drogi Czytelniku, hmm?
Dodaj komentarz